AZS Łączpol AWFiS Gdańsk w ostatnią sobotę wywiózł dwa punkty z Chorzowa. Drużyna prowadzona przez Jerzego Cieplińskiego długo panowała nad boiskowymi wydarzeniami, ale w końcówce prawie dała sobie wyrwać zwycięstwo z rąk. Ostatecznie Łączpol wygrał 26:25, a o sile zespołu po raz kolejny decydowały doświadczone Monika Stachowska i Karolina Siódmiak. Ale one także nie ustrzegły się błędów, o czym otwarcie po meczu przyznała Stachowska.
- Miałyśmy mecz pod kontrolą, ale w końcówce najbardziej doświadczone zawodniczki, czyli ja i Karolina, zaczęłyśmy popełniać błędy. Mogło się to skończyć fatalnie, bo rywalki zbliżyły się na jedną bramkę i miały jeszcze okazję by wyrównać. Ale wygrałyśmy, prowadząc w zasadzie od samego początku. Koniec końców liczą się punkty, a nie styl gry - powiedziała.
Obrotowa Akademiczek z uznaniem odniosła się do postawy Niebieskich. I zwróciła uwagę na nietypowy atut tego zespołu... Zawodniczki grające w Chorzowie mecze wyjazdowe niejednokrotnie podkreślały, że o punkty gra się tam ciężko. I chodzi nie tylko o zadziorność miejscowych szczypiornistek. - Chcę pogratulować dziewczynom z Ruchu. Od lat mówi się, że Ruch na swoim boisku jest trudnym przeciwnikiem. Może to wynika też ze specyficznej nawierzchni, bo ani to parkiet, ani guma... Jednak najwięcej robi charakter i zaangażowanie zawodniczek z Chorzowa, nie jeden zespół zgubił tam punkty będąc faworytem. Tym większa radość, że udało nam się odnieść zwycięstwo - podkreśliła Stachowska.
W środę szczypiornistki z Gdańska będą na własnym parkiecie gościć "czerwoną latarnię" ligi, KPR Jelenia Góra. Jeżeli zwyciężą, będą na doskonalej drodze do gry w fazie play-off. - Jesteśmy nietypowym ligowym beniaminkiem, bo część zawodniczek ma przecież duże doświadczenie w ekstraklasie, a część to zupełne debiutantki - zauważa Stachowska. - Ale cierpliwie zbieramy punkty, czasami przekładając wyniki nad styl. I dobrze, bo nasza pozycja w tabeli jest już dość bezpieczna.
Początek spotkania Łączpol - KPR w środę godzinie 17:00.