Obie drużyny w Lidze Mistrzów mierzyły się już wiosną. Wówczas stawką był awans do turnieju Final Four. Zwycięsko wyszli z tej rywalizacji kielczanie, którzy później w Kolonii zajęli trzecie miejsce. - Najbliższego meczu nie traktujemy jako rewanżu. Zaczynamy wszystko od nowa - podkreśla zawodnik macedońskiej drużyny.
Przed tygodniem Vardar sensacyjnie przegrał z KIF Kolding (31:33). Dla drużyny ze Skopje była to pierwsza porażka w tym sezonie. Dujszebajew z powodu choroby poczynania kolegów śledził z boku. - Nie graliśmy wcale źle. Brakowało nam jednak szczęścia i popełnialiśmy błędy w defensywie - wyjaśnia.
Na mecz z Vive Tauronem ma być już w pełni sił. - Czuję się zdecydowanie lepiej i mam nadzieję, że pojawię się na parkiecie - zapowiada. Z powodu urazów nie zagrają za to Aleksander Dereven oraz Stojanche Stoilov. - Wciąż jesteśmy jednak bardzo dobrym zespołem. Mamy w składzie zawodników, którzy z powodzeniem mogą zastąpić nieobecnych - podkreśla Dujszebajew.
Kogo w ekipie mistrzów Polski Macedończycy boją się najbardziej? - Michał Jurecki jest w świetnej formie. Tydzień temu zagrał znakomicie. Groźny jest też Julen Aguinagalde - przyznaje nasz rozmówca. - Kielczanie mają naprawdę dobry zespół i nie możemy skupiać się tylko na jednym czy dwóch zawodnikach. Ich siłą jest drużyna.