Wydaje się, że na dobry początek trafia się wręcz wymarzony rywal. Latem Olimpia-Beskid zmierzyła się czterokrotnie z Piotrcovią i każdy ze sparingów zwyciężyła. Pytanie na ile uda się to przełożyć na mecz o punkty. - Ja nawet pozwoliłam sobie na żart, że chętnie zamieniłabym jedno z tych spotkań na ten pierwszy ligowy - mówi Lucyna Zygmunt. - Oczywiście tak być nie może i mam nadzieję, że dziewczyny podejdą do tego spotkania bardzo skoncentrowane i zmotywowane - dodaje trenerka sądeckiej drużyny.
[ad=rectangle]
Góralki rozpoczną sezon w odmienionym, ale też odmłodzonym składzie. Nie ma w nim już rutynowanej Słowaczki Katariny Dubajovej, czy zaprawionej w superligowych bojach Kamili Szczeciny. Nie licząc juniorek, które również dołączyły do I drużyny, w Olimpii wymieniono aż 6 zawodniczek. Duże nadzieje wiąże się z ukraińskimi wzmocnieniami, szczególnie z Iryną Stelmakh. Poza tym o sile zespołu mają stanowić jej rodaczka Tamara Smbatian, Marlena Lesik, czy Dagmara Nocuń.
- Mam nadzieję, że nie będzie tremy. Jesteśmy młodziutkim zespołem i wszystkie drużyny posiadają więcej doświadczonych zawodniczek. To również tyczy się Piotrcovii. Wiadomo, że rywalki też nastawiają się na zwycięstwo, ale liczę, że z Bożą pomocą uda się je pokonać - podkreśla Zygmunt.
Na ten moment kadra Olimpii-Beskidu liczy 18 szczypiornistek, ale Anna Kaliciecka nie wyleczyła jeszcze kontuzji kolana. Możliwe, że drużynę wzmocnią jeszcze dwie zawodniczki. Brany pod uwagę jest kierunek wschodni i Serbia. Sprawdzana była już Ukrainka Beata Smereka z Karpat Użgorod, ale nie znalazła uznania w oczach sztabu szkoleniowego.
Za zmianami w zespole, ale też w zarządzie sądeckiego klubu, ma iść nowa jakość. Olimpia chce w sezonie 2015/2015 powalczyć o coś więcej, niż utrzymanie. - Dla nas satysfakcją byłby awans do play-off. Jeśli to się uda, będziemy myśleć o wyższych lokatach - przyznaje trenerka ekipy z Nowego Sącza.