Sobotnie spotkanie w mieleckiej Hangar Arenie długo układało się po myśli podopiecznych trener Pawła Nocha. Po rozegranym tydzień wcześniej meczu w Głogowie Stal miała pięć bramek zaliczki, a już w pierwszych minutach rewanżowego starcia wyszła na prowadzenie 8:2.
- Pierwsza połowa układała się dokładnie tak jak chcieliśmy. Odskoczyliśmy na kilka bramek i do końca chcieliśmy spokojnie prowadzić. Po przerwie jednak nic nie potoczyło się tak, jak planowaliśmy - oceniał po meczu rozgrywający Stali, Michał Obiała, który zdobył 7 bramek.
[ad=rectangle]
Wysoką przewagę Czeczeńcy utrzymywali do 33. minuty, kiedy to wygrywali 18:12. Wówczas jednak goście zupełnie niespodziewanie zaczęli odrabiać straty i w ciągu niespełna dziesięciu minut doprowadzili do remisu.
- Nie wiem czy wdarło się w nasze szeregi rozluźnienie czy może uważaliśmy, że Chrobry się przed nami położy. Rywale postawili nam trudne warunki, a my sobie z tym nie radziliśmy. Z każdą minutą im bliżej nas dochodzili, tym bardziej nerwowo się robiło. W końcówce zaczęli prowadzić, a my dodatkowo łapaliśmy wykluczenia i to sprawiało nam problemy - dodał.
Na kilka minut przed końcową syreną Chrobry wygrywał już różnicą pięciu bramek, niwelując tym samym straty z pierwszego meczu. Zawodnicy Stali w decydującym momencie stanęli jednak na wysokości zadania i zmniejszyli nieco przewagę rywali, zapewniając sobie zwycięstwo w dwumeczu.
- Chłopaki w końcówce jak zawsze pokazali charakter. Dzięki temu udało się nam utrzymać wynik - zakończył Obiała. Teraz Czeczeńców czeka dwumecz z Górnikiem Zabrze.