Drużyna z Dolnego Powiśla swój pierwszy pojedynek w rywalizacji o lokaty 5-8 krajowych rozgrywek z ciągle jeszcze aktualnymi brązowymi medalistami z Zabrza zakończyła porażką 31:34. Po pierwszych 30 minutach kwidzynianie prowadzili i wydawało się, iż są w stanie pokusić się o korzystny końcowy rezultat.
[ad=rectangle]
Co zadecydowało zatem o tym, iż to szczypiorniści Górnika wyjechali z Kwidzyna z trzema bramkami zaliczki? - Gdyby nasza skuteczność i zagrożenie bramki rywali były większe, szczególnie mówię tu o prawym rozegraniu, to mecz ten mógł zakończyć się naszym zwycięstwem i to my jechalibyśmy do Zabrza z wypracowaną przewagą bramkową. Stało się jednak inaczej i jedziemy do Górnika odrabiać straty - mówi Krzysztof Kotwicki, szkoleniowiec MMTS-u.
Mimo niesatysfacjonujacego wyniku osiągniętego we własnej hali, do rewanżowego spotkania na Górnym Śląsku trener podchodzi z wielką dozą optymizmu. - Jestem przekonany, że wygramy. Mimo wszystko zawsze wierzę w chłopaków, tym bardziej, że już po pierwszym meczu powiedziałem, że Górnik nie ma już czego "wykrzesać" - twierdzi.
I bez wahania dodaje: - Myślę, że pierwsza połowa była wyraźnie ze wskazaniem na nas. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, żebyśmy wytrzymali nie tylko 45 minut meczu, jak było to w sobotę, tylko dłużej utrzymywali naszą przewagę. Trzy bramki straty to naprawdę nie jest dużo.