Wygrane nad zespołami z górnej części ligowej tabeli dla beniaminka zawsze są osiągnięciem cennym. W przypadku ekipy z Piaseczyńskiej rezultaty te nabierają szczególnej wagi, sobotnie starcie większa liczba zawodników obserwowała bowiem zza bramki niż z wysokości ławki rezerwowych. Kontuzje sprawiły, że trener Tomasz Porzeziński tworzenie zespołu wiosną musiał rozpocząć właściwie od nowa.
[ad=rectangle]
- Nie gramy jeszcze tego, o co nam dokładnie chodzi - podkreśla jednak doświadczony szkoleniowiec. - Zawodnicy, którzy w pierwszej rundzie mieli mniej możliwości grania, powoli zaczynają przejmować pierwszoplanowe role. Z gdynianami zagraliśmy niezły mecz, ale na pewno spisaliśmy się gorzej niż w Malborku - nie kryje Porzeziński.
Czego zabrakło jego drużynie w starciu z Kar-Do Spójnią? - Zagraliśmy przede wszystkim zbyt nerwowo. Przeciwko Pomezanii byliśmy spokojniejsi. Być może wynikło to z tego, że wówczas nie przystępowaliśmy do meczu z pozycji faworyta. Z gdynianami momentami graliśmy szaleńczo. Poszło to jednak do przodu. Zobaczymy, co będzie dalej. Ważne, że nasi młodzi zawodnicy zdobywają doświadczenie - nie kryje nasz rozmówca.
Jego podopieczni do kolejnych spotkań mogą przystępować ze spokojem. - W tym momencie spadek nam nie grozi. Plan został wykonany. Zmiennicy powoli nabierają ligowego obycia, walczą o zwycięstwa i wychodzi im to naprawdę dobrze. To wszystko dobrze rokuje na przyszłość. Kiedy wrócą do nas już gracze, którzy obecnie znajdują się w "kąciku ortopedycznym", zacznie się walka o miejsce w składzie na każdej pozycji. Do tego dążymy - podsumowuje Porzeziński.
Warszawianka po dziewiętnastu kolejkach rozgrywek pierwszej ligi zajmuje w tabeli dziewiątą lokatę. Stołeczni szczypiorniści mają do rozegrania zaległe domowe spotkanie z Vetreksem Sokołem Kościerzyna, do którego dojdzie w połowie marca. Wcześniej, bo już w najbliższy weekend, zawodnicy z Piaseczyńskiej zmierzą się na wyjeździe z MKS-em Poznań.