Przebudzenie Wielkopolan - relacja z meczu MKS Kalisz - KSSPR Końskie

Od sporej niespodzianki rozpoczęła się 15. kolejka I ligi grupy B. W Kaliszu miejscowy MKS niespodziewanie ograł wicelidera z Końskich.

Spotkanie w Wielkopolsce rozpoczęło się ze znacznym opóźnieniem. Szczypiorniści zaczęli mecz pół godziny później niż zaplanowali, bowiem... razem z sędziami postanowili oglądać decydujące momenty meczu Polska - Chorwacja w sali konferencyjnej. - Później podobne spotkanie oglądaliśmy na parkiecie, a wolą walki i charakterem udało się nam wygrać - mówi Mateusz Różański, trener gospodarzy.

Już pierwsze akcje pojedynku wskazywały, że wicelider może mieć spore problemy z odniesieniem sukcesu w Kalisz Arenie, gdzie do tej pory zawsze... remisował. Po sześciu minutach gospodarze prowadzili 3:1 po golu Adama Frankowskiego.
[ad=rectangle]
Dopiero dziesięć minut później wyżej notowany zespół zdołał doprowadzić do wyrównania (8:8), kiedy do kaliskiej bramki trafił Dawid Maleszak. Wówczas KSSPR powoli przejmował inicjatywę na parkiecie, jednak do samego końca pierwszej części gry trwała wymiana cios za cios. Ostatecznie zwycięsko wyszli z niej konecczanie, którzy po końcowej syrenie mieli na swoim koncie jedną bramkę więcej.

Od mocnego uderzenia rozpoczęli także po zmianie stron. KSSPR powiększył swoją przewagę do dwóch trafień dzięki skutecznej grze Bartosza Sękowskiego, który w środę był najlepszym strzelcem KSSPR-u. W krótkim odstępie czasowym punktował trzy razy. Dzięki niemu przyjezdni prowadzili 19:17 w 36. minucie pojedynku.

Trzy kolejne bramki gospodarzy sprawiły, że mecz rozpoczął się od nowa. Skuteczny był Damian Krzywda, który w obliczu urazu Grzegorza Gomółki nie miał zmiennika na prawym skrzydle. Ze swojej roli wywiązywał się dobrze i zakończył mecz z 7 bramkami. Kiedy MKS zaczął budować swoją przewagę swoje "pięć minuty" miał także Filip Jarosz, którego interwencje pieczętowały dobrą postawę kaliskiej defensywy.

Tablica świetlna przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa gry wskazywała remis 22:22. Gospodarze wygrali końcówkę zdecydowanie, dzięki dobrej postawie obrony, którą kierował powracający po poważnej kontuzji Łukasz Kobusiński. W tym okresie wicelider rzucił tylko 3 bramki, natomiast gospodarze pięć więcej.

Nieoczekiwanym zwycięstwem podopieczni trenera Mateusza Różańskiego zrehabilitowali się za wstydliwą porażkę z Czuwajem Przemyśl. Rozbity w niedzielę zespół odkupił swoje winy. Najskuteczniejszym graczem spośród zwycięzców okazał się Filip Surosz, autor 8 bramek. W środę młodzieżowemu reprezentantowi Polski wychodziło niemal wszystko.

MKS Kalisz - KSSPR Końskie 30:25 (13:14) 
MKS:

Jarosz, Trojański - Surosz 8, Krzywda 7, Sieg 5, Nowakowski 4, Adamczak 2, Wawrzyniak 2, Frankowski 2, Kobusiński, Salamon.
Karne: 3/5.
Kary:
6 min.
KSSPR:

Witkowski, Wnuk - Sękowski 6, Rurarz 4, Maleszak 3, Napierała 3, Bąk 2, Smołuch 2, Bodasiński 2, Matyjasik 1, Szczepanik 1, Mastalerz 1, Pilarski.
Karne: 4/5.
Kary: 6 min.
Kary:

MKS - 6 min. (Adamczak - 4 min., Kobusiński - 2 min.); KSSPR - 6 min. (Sękowski - 4 min., Mastalerz - 2 min.).
Sędziowie: Habierski oraz Skrobak (Głogów)

Komentarze (5)
arekPL
29.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Też uważam , że to spora niespodzianka ...gratuluję sąsiadom zza miedzy ! P.S. Faktycznie godzina rozgrywania meczu ...fatalna! 
avatar
Tomasz Kubasik
28.01.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Na podstawie poprzedniej rundy i meczu w Przemyślu nie spodziewałem się, że w tym sezonie doczekam się zwycięstwa nad Końskimi. A tu taka miła niespodziewajka :) Jest jeszcze wiele mankamentów Czytaj całość
avatar
fff
28.01.2015
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Kto zaplanował mecz w środę po wyjeździe na drugi skraj Polski jest głąbem (chyba, że w Kaliszu nastawiają się na oglądanie finału Polaków w niedzielę), ale trzeba przyznać, że po takich cięgac Czytaj całość