Kiedy rozmawialiśmy z Grzegorzem Tkaczykiem tuż przed rozpoczęciem mistrzostw świata w Katarze, to usłyszeliśmy: - Wierzę, że stać nas na medal. No i miejsce na podium jest już coraz bliżej. Wygrywając ze Szwedami zrobiliśmy kolejny krok w tym kierunku. - Spotkanie obejrzałem siedząc jak na szpilkach. Nie tylko z tego powodu, że były wielkie emocje, ale mamy jeszcze wieczorny trening w klubie i była obawa, że się spóźnię. Teraz o wiele przyjemniej iść na zajęcia, aż człowieka nosi - Tkaczyk rozpoczął rozmowę z portalem SportoweFakty.pl.
Biało-czerwoni w 1/8 finału MŚ zaprezentowali się świetnie. Zwłaszcza w defensywie. - Naprawdę zespół pokazał jaja. Zagraliśmy doskonale w obronie. Twardo, na granicy brutalności, nikt nie odstawiał ręki. To był klucz do awansu do fazy ćwierćfinałowej - przyznał Tkaczyk.
[ad=rectangle]
Cieszy dobra postawa Sławomira Szmala, który poprzednie mecze grał przeciętnie. W pojedynku ze Szwedami pokazał prawdziwą twarz. - Taka dyspozycja Sławka była bardzo potrzebna. Kiedy w II połowie raz, czy dwa wybronił piłki w sytuacji "sam na sam", to Szwedom podcięło skrzydła. Na dodatek ta akcja z przejęciem piłki na środku boiska. Jak on to wyczuł... Coś pięknego - nasz rozmówca docenił swojego byłego kolegę z kadry.
W ćwierćfinale zmierzymy się z Chorwatami, którzy idą przez mundial, jak tornado. Sześć meczów, sześć wygranych. Będzie tysiąc razy trudniej niż ze Szwecją. - Dla nas, jak gramy na najwyższym poziomie, to nie ma mocnych. Dlatego nie warto oglądać się na rywala, ale zagrać jeszcze lepiej niż ze Szwecją. To znaczy w obronie niewiele się da poprawić, bo graliśmy blisko perfekcji. Jednak w ataku jest jeszcze sporo do naprawy. Trzeba dodatkowo zauważyć, że Chorwaci męczyli się w 1/8 finału z Brazylią, wygrali jedną bramką - słusznie zauważył Tkaczyk.