Mecz zakończył się wynikiem 26:30. Pierwsze 30 minut zawodniczki z Małopolski goniły wynik, ale bez skutku. Ich rywalki schodziły do szatni z przewagą 3 bramek. To szybko odwróciło się po zmianie stron. - Na pewno był to mecz do wygrania. W drugiej połowie objęłyśmy trzybramkowe prowadzenie, ale chyba za bardzo chciałyśmy, wkradła się nerwowość. Rzucałyśmy z nieprzygotowanych pozycji, gubiłyśmy piłki, a przez bezsensowne faule rywalki grały w przewadze liczebnej - analizowała Kamila Szczecina.
- Znów dałyśmy plamę i przepraszamy kibiców. Mam nadzieję, że kolejny mecz u siebie będzie w końcu szczęśliwy - dodała kołowa.
[ad=rectangle]
Reprezentantka Słowacji Katarina Dubajova rzuciła 10 bramek, ale było to tylko marne pocieszenie. - W tym sezonie nie mamy w ogóle szczęścia - stwierdziła rozgrywająca. - Kontuzje, dwa wypadki i mała liczebność kadry. Na treningach bywa, że jest nas 7-8, a to za mało. Gramy przecież w ekstraklasie. To wszystko negatywnie wpływa na wyniki. Przed nami ciężkie mecze i będziemy musiały walczyć, by utrzymać się w lidze - podkreśliła.
Drużynie Olimpii-Beskidu niezwykle trudno będzie znaleźć się w najlepszej ósemce. Po 14. kolejce PGNiG Superligi strata wynosi już siedem punktów. - Będziemy walczyć, zostało jeszcze sporo meczów. Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że ten cel z każdą porażką od nas się oddala - zakończyła Kamila Szczecina.