Cel jest wciąż możliwy do zrealizowania - rozmowa ze Zbigniewem Trzoską, prezesem Wybrzeża Gdańsk

Po trzynastu meczach Wybrzeże Gdańsk zajmuje jedenaste miejsce w PGNiG Superlidze. Zbigniew Trzoska widzi poprawę w grze zespołu i wierzy w to, że postępy będą miały przełożenie na punkty.

Wybrzeże Gdańsk zajmuje aktualnie jedenaste miejsce w lidze. Jak by pan ocenił samą grę oraz wynik zespołu?

Zbigniew Trzoska: Patrząc na zdobycze punktowe oraz na to, co dzieje się na boisku, gra jest lepsza niż wynik końcowy. Liczyliśmy na więcej punktów. Mamy jednak ciągle kontakt z miejscem barażowym. Do Śląska tracimy jeden punkt. Dyspozycja zawodników pozwala optymistycznie patrzeć na drugą rundę mimo, że z bezpośrednimi rywalami do utrzymania gramy na wyjeździe. Z każdym tygodniem ci młodzi chłopcy ewoluują i wszystko idzie w dobrym kierunku.
[ad=rectangle]
Jakie czynniki miały główny wpływ na to, że aktualnie gdański klub ma tylko pięć punktów?

- Przede wszystkim przydarzyły nam się niepotrzebne przestoje w ostatnich meczach w Głogowie i z MMTS-em. Również gorszy okres gry przytrafił się w Lubinie. Te serie są niepokojące, ale można je zrzucić na karb braku doświadczenia. Przez to przy prowadzeniu 2-3 bramkowym zamiast powiększać przewagę, wkrada się rozluźnienie, a gdy rywal dorzuci kilka bramek, dochodzą nerwy.

Czy coś was zaskoczyło w PGNiG Superlidze?

- Raczej nie. Mieliśmy styczność z zespołami superligowymi już wcześniej i wiedzieliśmy, jak to wygląda od strony zarówno organizacyjnej, jak i sportowej. Wydawało się, że różnica, przede wszystkim sportowo, jest mniejsza. Na początku sezonu była ona jednak dosyć duża, co teraz powoli się zaciera. Od dwóch lat graliśmy z tymi klubami w meczach sparingowych. Kilka lat w PGNiG Superlidze daje naszym rywalom duży handicap, który procentuje w decydujących fragmentach meczów.

Niektórzy sądzili, że po awansie nastąpi rewolucja kadrowa. Przed sezonem do zespołu doszło jednak tylko trzech zawodników. Jak pan ocenia ich przydatność do drużyny?

- Trudno powiedzieć, czy wszyscy do końca spełniają swoje zadanie. Na pewno nikogo nie zawiedli. Trzeba ich rozpatrywać indywidualnie. Marcin Lijewski, który dotychczas grał w klubach gdzie na każdej pozycji byli gracze na bardzo wysokim poziomie sportowym. Nową rolą dla niego jest gra w klubie, w którym wszyscy na niego patrzą i spodziewają się, że będzie zawodnikiem biorącym na swoje barki największą odpowiedzialność. Na początku grał słabiej, ale przyzwyczaja się do swojej roli i w ostatnich meczach wyglądało to naprawdę dobrze. Nie mamy więc do niego zastrzeżeń. Patryk Plaszczak i Kacper Adamski przeplatają rewelacyjne mecze słabszymi. Głównym ich problemem jest brak stabilności gry na odpowiednim poziomie, ale to trzeba zrzucić na karb młodości i powinno być z tym coraz lepiej.

Wybrzeże potrafi się postawić wielu rywalom, jednak czegoś zawsze brakuje do postawienia kropki nad i
Wybrzeże potrafi się postawić wielu rywalom, jednak czegoś zawsze brakuje do postawienia kropki nad i

Dużo kontrowersji wywołał wyjazd Marcina Lijewskiego na Azjatycką Ligę Mistrzów...

- Trzeba sprawę postawić jasno. Jak by nie pojechał do Kataru, to nie byłoby go u nas w klubie i byśmy go stracili nie na trzy mecze, a na wszystkie. Marcin swoimi umiejętnościami i doświadczeniem pozytywnie wpływa na zespół. Przy nim chłopcy dużo się uczą. Umawialiśmy się przed sezonem na ten wyjazd i wychodziło na to, że nie będzie go na czterech meczach. Jego determinacja spowodowała, że opuścił tylko dwa. W Lubinie nie było go z powodu kontuzji.

Czy jest szansa, że jeszcze zimą do klubu dołączą nowi zawodnicy, którzy wzmocnią zespół?

- Ciężko mówić w tym momencie o wzmocnieniach. Większość klubów ma podopinane kadry i żaden wiodący zawodnik, czy też taki który może przesądzić o wyniku meczu nie zostanie wypuszczony od dotychczasowego pracodawcy. Oczywiście myślimy o uzupełnieniu składu jednym, czy dwoma zawodnikami. Nie spodziewajmy się jednak spektakularnych transferów. Sprzymierzeńcem jest dla nas czas, bo nasza młodzież z miesiąca na miesiąc jest coraz lepsza. Nie jesteśmy potentatem, by rozdawać karty na rynku transferowym. Jak jakiś ciekawy zawodnik będzie szukał klubu i będzie nas na niego stać, to się na pewno nad nim pochylimy.

Jak pan ocenia pracę trenerów Waszkiewicza i Wleklaka?

- Postawiliśmy sobie przed sezonem cel, który nadal jest możliwy do zrealizowania. Jest nim utrzymanie w lidze. Nie ma powodu, by panikować, bo mamy punkt straty do Śląska. Można zauważyć bardzo duży progres gry. Spośród beniaminków przegrywamy mecze najmniejszą liczbą bramek. Ostatnie spotkania kończyły się minimalnymi porażkami Wybrzeża, do tego mamy trzy remisy. Musimy być zadowoleni z progresu gry zawodników. Należy patrzeć jak gra drużyna i jakie są przed nią perspektywy. Uważam, że Daniel Waszkiewicz ma duży autorytet i wiedzę, natomiast Damian Wleklak wiedzę i temperament. Dzięki temu potrafią oni pozytywnie nastroić chłopaków do pracy i do podnoszenia umiejętności.

Jak zespół, który w ostatnich latach wygrywał niemal wszystkie mecze w I lidze reaguje na porażki?

- Na pewno porażki nikogo nie budują tym bardziej, że w ostatnich meczach punkty wymykały się nam przez niuanse. Cały czas mocno uświadamiamy zespół, że cel jaki mają osiągnąć jest blisko i nie ma co się załamywać, tylko należy patrzeć na następne spotkania, by grać lepiej. To zaczyna funkcjonować i nie można powiedzieć, że chłopacy są psychicznie zdołowani. Atmosferę w klubie buduje rozmowa i świadomość, w jakim jesteśmy miejscu.

Nie wszyscy zawodnicy grają w dużym wymiarze czasu. Jaka jest ich przyszłość w Wybrzeżu?

- To przede wszystkim temat na rozmowy z zawodnikami, jednak niewielu z nich gra mało. Ci, którzy mają potencjał i w których trenerzy wierzą występują w Wybrzeżu i nikt nie może się czuć pokrzywdzony w stosunku do tego, co robi na treningach. Mam sto procent zaufania do naszych trenerów i rozmowa z zawodnikami to ich rola. Osobiście nie widzę, by ktoś był specjalnie odstawiany.

Jak wygląda kwestia sponsorów?

- Od początku sezonu nic się tu nie zmieniło. Mieliśmy założony budżet, który realizujemy. Jesteśmy w połowie sezonu, dodatkowo nasze wyniki nie są najlepsze i nie jest to dobry czas do nawiązywania nowych wielkich umów sponsorskich. Ważne jest to, że sytuacja jest stabilna. Nie ma u nas mowy o jakichkolwiek długach i jesteśmy wdzięczni sponsorom, którzy zdeklarowali chęć współpracy. Możemy dzięki temu realizować nasz plan.

Zbigniew Trzoska dba o to, by klub ani przez chwilę nie miał długów
Zbigniew Trzoska dba o to, by klub ani przez chwilę nie miał długów

Czy współpraca z miastem wciąż wyglada pozytywnie?

- Nasze relacje ze wszystkimi partnerami, również z miastem które jest naszym największym sprzymierzeńcem funkcjonują jak najlepiej. Nie słyszałem o tym, by były uwagi co do sposobu funkcjonowania klubu. Mam więc nadzieję, że nie zawiedziemy zaufania i uda nam się zrealizować plan i będziemy mogli pozostać w PGNiG Superlidze. Gdy tak się stanie, co roku postaramy się być mocniejsi.

Czy jest pan zadowolony z frekwencji w hali AWFiS?

- Wiadomo, że frekwencję determinują przede wszystkim wyniki. Nie mamy jeszcze tylu kibiców, którzy bez względu na rezultat przychodzą na mecze. Pod względem frekwencji jesteśmy jednak na 5-6 miejscu w lidze. Jak na beniaminka, który nie rozpieszcza kibiców wynikami sportowymi to całkiem przyzwoite miejsce. Nasi kibice doceniają to, że chłopacy walczą. Widząc to, chce się przychodzić na ich mecze.

Już drugi sezon Wybrzeże prowadzi grupy młodzieżowe. W Pomorskich Ligach Juniorów Starszych i Juniorów Młodszych macie po dwa zespoły, dodatkowo wszystkie dotychczasowe mecze wygrali młodzicy z rocznika 2002 i prowadzone są zajęcia Mini Wybrzeża. Jak pan oceni postępy w tej materii?

- Patrząc na wyniki w okręgu, możemy być zadowoleni. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Weryfikacją będą rozgrywki ogólnopolskie. Na pewno widać ciężką pracę. Chłopcy garną się do treningów, ale weryfikacja przyjdzie podczas rozgrywek ogólnopolskich. W lidze juniorów starszych gra w naszym województwie tylko pięć zespołów - dwa Wybrzeża, dwa MTS-u Kwidzyn i SMS, więc ciężko jednoznacznie ocenić ich wyniki. Juniorzy młodsi i młodzicy wygrywają niemal wszystko. Cieszy to, że frekwencja na treningach jest spora. W drugim roku działalności zespołów juniorskich mamy ponad stu młodych ludzi w klubie. To dla nas wyzwanie organizacyjne i logistyczne. Uczymy się pracy z młodzieżą, nad ich poziomem sportowym mocno pracuje siedmiu trenerów, do których nie można mieć zastrzeżeń i korzystając z okazji chciałbym im za to serdecznie podziękować.

Źródło artykułu: