Naprzeciw Vistalu Gdynia stanął zespół, który w przeszłości potrafił wygrać Ligę Mistrzyń i Puchar EHF kobiet. W obu zespołach nie ma żadnych zawodniczek z zagranicy. Rosjanki mają w swojej kadrze szczypiornistki, które zdobywały z reprezentacją swojego kraju mistrzostwo świata. W swoich ligach obie ekipy zajmują aktualnie drugie miejsca. Dzięki staraniom władz gdyńskiego klubu, oba mecze odbędą się w Gdyni.
[ad=rectangle]
Polskie zawodniczki tylko na początku spotkania potrafiły trzymać dystans do utytułowanych rywalek. Po pięciu minutach, gdy bramkę zdobyła Patrycja Kulwińska, podopieczne Pawła Tetelewskiego przegrywały 2:3. W ciągu kolejnych siedemnastu minut bramkarka Zvezdy - Maria Sidorowa skapitulowała tylko raz. W tym czasie dysponujące znakomitymi warunkami fizycznymi szczypiornistki ze Zvenigorodu rzuciły aż osiem bramek i po bramce Chawroniny prowadziły 11:3.
Szkoleniowiec zespołu gości, który był już przekonany o wyższości swojego zespołu w tym spotkaniu, zdecydował się wprowadzić zmienniczki. Dzięki temu spotkanie się trochę wyrównało, jednak na przerwę Rosjanki schodziły przy wyniku 6:15.
Po zmianie stron przez chwilę zespół Vistalu potrafił się skutecznie przeciwstawić faworytowi. W ciągu ośmiu minut zawodniczki z Gdyni grały bramka za bramkę i po rzucie Aleksandry Zych, przegrywały 11:20.
Do końca spotkania Zvezda Zvenigorod kontrolowała wynik spotkania i ostatecznie zwyciężyła 20:32. W niedzielę również w Gdyni odbędzie się rewanż. Patrząc na przebieg pierwszego meczu, kwestia awansu do kolejnej rundy jest już praktycznie przesądzona. Młoda drużyna Vistalu będzie mogła jednak z pewnością wiele się nauczyć od rutynowanych rywalek.
Zvezda Zvenigorod - Vistal Gdynia 32:20 (15:6)
Zvezda: Sidorowa, Basarab, Jakupowa - Uskowa 7, Chawronina 4, Marennikowa 4, Aleksiejewa 4, Kożokar 4, Antonowa 3, Korolewa 3, Zakordonskaja 3, Klimancewa, Zacharowa, Iwanowa, Burowa.
Vistal: Gapska, Kordowiecka - Łabuda 4, Zych 4, Niedźwiedź 3, Kulwińska 2, Andrzejewska 2, Dorsz 2, Galińska 1, Kozłowska 1, Janiszewska 1, Kobylińska, Gutkowska, Kłusewicz.
Zatem jutrzejszy mecz Montexu nie jest z tych ''być albo nie być''