Ważne punkty i... niesmak - relacja z meczu MKS Kalisz - Olimp Grodków

MKS Kalisz zdobył niezwykle ważne punkty. Mimo to po osiągnięciu korzystnego rezultatu w grodzie nad Prosną po meczu czuć wyraźny... niedosyt i rozgoryczenie.

- Końcówka meczu zaciera cały obraz spotkania. Liczą się punkty i za tydzień nikt nie będzie pamiętał o stylu, jednak nasza młodzież nie może tak grać - mówił w sobotę zdenerwowany Mateusz Różański. Jego ekipa w ostatnich minutach pojedynku mogła roztrwonić pokaźną zaliczkę, na którą pracowała przez 50 minut.

Od pierwszego gwizdka arbitrów MKS mocno pracował w obronie i nie dawał rozwinąć skrzydeł przyjezdnym. Twarda gra zniechęciła nieco grodkowian, którzy nie mieli sposobu na sforsowanie szeregów miejscowych. Jedynym sposobem na grę Olimpu były niesygnalizowane rzuty z dziewiątego metra. Dzięki takim akcjom Łukasza Gradowskiego goście utrzymywali kontakt bramkowy z gospodarzami.
[ad=rectangle]
Kaliszanie grali jednak konsekwentnie i spokojnie budowali swoją przewagę mimo nie najlepszej skuteczności rzutowej. Pozwalało im to prowadzić grę i mieć 2-3 bramki więcej od swoich przeciwników. Sześć minut przed końcem pierwszej części gry po serii skutecznych kontrataków i szczęśliwej przerzutce Konrada Krupy MKS prowadził 14:9. Przed przerwą ich przeciwnicy rzucili się do odrabiania strat i udało im się zniwelować przewagę do dwóch trafień.

Wydawało się, że Olimp odważnie rozpocznie drugą część gry i ruszy do przodu, jednak podopieczni Piotra Mieszkowskiego pierwszego gola po przerwie zdobyli dopiero w 39. minucie. Wcześniej MKS zdołał trafić pięciokrotnie.

Kaliszanie grali spokojnie i powiększali przewagę. Po zmianie stron początek gry należał do duetu Łukasz Sieg - Kamil Adamski, którzy doskonale rozmontowywali obronę przeciwników. W pewnym momencie gospodarze prowadzili nawet po golu drugiego z wymienionych prowadzili 23:14.

Olimp był bezradny, czego wynikiem było zachowanie Pawła Biernata. Po zatrzymaniu przez Adamskiego zawodnik postanowił pozdrowić swojego rywala środkowym palcem za co został ukarany dwuminutowym wykluczeniem.

To nie był jednak koniec emocji w Kalisz Arenie. Po trafieniu Damiana Krzywdy w 50. minucie wydawało się, że nic złego miejscowym stać się już nie może. Tablica świetlna wskazywała wynik 29:21 na korzyść MKS-u. Wówczas podopieczni trenera Różańskiego stanęli i seryjnie zaczęli tracić bramki. Wysoka obrona grodkowian przynosiła skutki. Kolejne przechwytywane piłki kończyły się wykorzystywanymi kontrami.

W końcówce kibice z Wielkopolski musieli się nieco denerwować, jednak przyjezdnym zabrakło czasu na odrobienie strat. Ostatecznie MKS wygrał 30:27 i dopisał do swojego konta niezwykle cenne dwa "oczka", które oddaliły kaliszan od strefy spadkowej i barażowej.

MKS Kalisz - Olimp Grodków 30:27 (15:13)

MKS: Trojański, Jarosz - Gomółka 5, Krupa 5, Nowakowski 5, Sieg 5, Adamski 4/2, Celek 2, Wawrzyniak 2, Adamczak 1, Krzywda 1, Salamon, Strzebiecki, Frankowski.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min.

Olimp: Wasilewicz, Łągiewka - Kolanko 6, Gradowski 5, Biernat T. 4, Żubrowski 3, Chmiel 2, Biernat M. 2, Bujak 2, Piech 2/2, Biernat P. 1, Maciejowski, Górny.
Karne: 2/3.
Kary: 5 min.

Kary: MKS - 8 min. (Wawrzyniak, Adamczak, Krupa, Nowakowski - po 2 min.); Olimp - 6 min. (Biernat P. - 4 min., Biernat T. - 2 min.)
Sędziowie: Budzianowski oraz Pytlik (Gliwice/Siemianowice Śl.)

Źródło artykułu: