Początek rozgrywek był co najmniej obiecujący. Piotrkowianki wygrały we własnej hali z Olimpią-Beskid Nowy Sącz i przywiozły remis z Elbląga. Bez Agaty Wypych, Pauliny Cieślak (kontuzje), Justyny Jurkowskiej i Anny Szafnickiej (urlopy macierzyńskie) zespół jeszcze sobie jakoś radził. Niestety jednak kontuzjowane zostały kolejne zawodniczki: Monika Kopertowska i Katarzyna Piecaba. Od dłuższego czasu nie gra również Malwina Olek. Tak osłabiona Piotrcovia nie miała szans, aby podjąć skuteczną walkę w Olkuszu gdzie przegrała aż 17:28. To czwarta porażka piotrkowskiej drużyny z rzędu. Sytuacja kadrowa zmusiła działaczy do zweryfikowania przedsezonowych planów.
[ad=rectangle]
- Mówiliśmy o tym, że możliwa jest walka o wyższe miejsce niż siódme, które dziewczyny zajęły w ubiegłym sezonie. Teraz myślimy już tylko o utrzymaniu w lidze - mówi Witold Kopertowski, członek zarządu piotrkowskiego klubu.
- Bardzo ciężko jest w obecnej chwili o zakontraktowanie nowej zawodniczki. Trwają przecież rozgrywki i właściwie wszystkie zawodniczki związane są kontraktami. Rozmawialiśmy z trzema zawodniczkami, ale nie zdecydowały się na grę w naszym zespole. Przed meczem z Samborem Tczew (19 października) chcielibyśmy pozyskać rozgrywającą i kołową. Bez wzmocnień będzie bardzo trudno wygrać jakikolwiek mecz. Pokazał to zresztą ostatni mecz w Olkuszu. Sytuacja jest bardzo trudna, ale na pewno się nie możemy poddać - dodaje Kopertowski.
Działacze liczą na to, że w drugiej rundzie sezonu zasadniczego wrócą do gry Wypych, Kopertowska oraz Piecaba i widmo pierwszego w historii spadku z najwyższej klasy rozgrywkowej przestanie nękać piotrkowski klub.
- Gramy przecież nieprzerwanie w najwyższej klasie od 28 lat i naprawdę nie wyobrażamy sobie nawet możliwości spadku z ligi. Nie z takich opresji już nasz klub wychodził i tym razem musi być podobnie - kończy działacz klubu.