Zwycięstwo rodzone w bólach - relacja z meczu Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław

Górnik Zabrze zgodnie z planem odprawił z kwitkiem Śląsk Wrocław, choć zwycięstwo drużyny trenera Patrika Liljestranda rodziło się w bólach. Cichym bohaterem gospodarzy był Sebastian Kicki.

Szczypiorniści Górnika Zabrze sezon PGNiG Superligi Mężczyzn inaugurowali meczem we własnej hali ze Śląskiem Wrocław. Wielu wróżyło brązowym medalistom zeszłego sezonu łatwą przeprawę, ale ta... taką nie była.

Od pierwszego gwizdka sędziego beniaminek postawił faworyzowanemu rywalowi bardzo trudne warunki. Najlepiej boiskowe wydarzenia przez większą część pierwszej połowy obrazuje fakt, że drużyna Górnika nie umiała wyjść na prowadzenie, nie tyle remisując, co przegrywając jedną bramką.
[ad=rectangle]
Olbrzymie znaczenie dla wyniku meczu miał świetnie broniący wrocławskiej bramki Marcin Schodowski, który zatrzymał większość celnych rzutów szczypiornistów z Zabrza, a kiedy już nie dawał rady ci... fatalnie się mylili obijając bandy zlokalizowane obok lub nad bramką.

Przełom nastąpił w 19. minucie gry, kiedy po bramce niezawodnego Mariusza Jurasika gospodarze wyszli na prowadzenie 9:8. Kolejne minuty były jednak równie zacięte i dopiero na pięć minut przed gwizdkiem na przerwę Górnik zaczął Śląskowi odjeżdżać najpierw na dwie, a finalnie na trzy bramki.

Tutaj kluczową rolę odegrał Sebastian Kicki, który w końcówce pierwszej połowy zmienił nieefektywnego w bramce zabrzan Mateusza Korneckiego. Od tego czasu goście z Wrocławia zaczęli się mylić, a bramkarz gospodarzy kontynuował swój koncert. W konsekwencji przez następny kwadrans - tj. końcówkę pierwszej części meczu i początek drugiej połowy - zawodnicy Śląska rzucili zaledwie dwie bramki, przy aż siedmiu straconych.

Do gry szczypiorniści WKS-u wrócili na nowo na kwadrans przed końcem meczu. Wówczas zdołali wykorzystać nieskuteczność gospodarzy, wyprowadzając szybkie i zabójcze kontry. W konsekwencji na tablicy pojawił się wynik 19:18, dający gościom nadzieję na wywiezienie z trudnego terenu zdobyczy punktowej.

Trójkolorowi brutalnie obdarli jednak wrocławski zespół złudzeń, w ciągu następnych pięciu minut wychodząc na pięciobramkowe prowadzenie 24:19. Takiej przewagi doświadczony zabrzański zespół już nie mógł roztrwonić, w końcówce kontrolując boiskowe wydarzenia.

Górnik Zabrze - Śląsk Wrocław 31:26 (16:13)

Górnik: Kornecki, Kicki, Suchowicz - Niedośpiał, Daćko 4, Kubisztal 5, Niewrzawa 5, Jurasik 5, Tomczak 8, Orzechowski, Gromyko 2, Kuchczyński 2, Bushkou, Twardo.
Kary: 10 min.

Śląsk: Schodowski - Krupa 1, Kryński, Herudziński, Koprowski 1, Garbacz, Jarowicz, Miszka 3, Radojević 6, Wróblewski 1, Ścigaj 7, Białaszek 2, Telepnev 5.
Kary: 14 min.

Widzów: 650.

Komentarze (16)
avatar
Ahri
4.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kibiców Górnika powinno cieszyć, że zdobycze bramkowe rozkładają się równomiernie na kilku zawodników i nie było, jak często w ostatnim sezonie, one man show. 
lipi1
3.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wygląda na to ,że kar w tym sezonie będzie więcej,mecz nie był brutalny 
avatar
KESON
3.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ja tylko z ciekawości, mecz był aż tak brutalny że Górnik - 10 minut kar i Śląsk - 14 minut kar ?? 
avatar
tori
3.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz taki sobie, szło opornie ale ważne, że są 2 punkty. Bramkarz Śląska dobrze bronił,trochę też nie miał wyjścia bo chyba przyjechali tylko z jednym :) 
lipi1
3.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Widać było,że w sobotę grają ciężki mecz,dziś tak na 1/3 gwizdka