Rezultat spotkania może dziwić, ponieważ cztery dni wcześniej koszalinianki rozgromiły przed własną publicznością Ruch w Pucharze Polski aż 35:24. - Superliga miała dla nas pierwszorzędne znaczenie, stąd nieporównywalny wynik z tym z Pucharu Polski - wyjaśniała po meczu Sabina Kobzar. Jej słowa potwierdziła Katarzyna Sadowska. - Cztery dni temu grałyśmy w Koszalinie w meczu pucharowym, trochę je prześwietliliśmy, a trener dał pograć w drugiej połowie rezerwowym zawodniczkom.
Zwycięstwo z Energą AZS Koszalin było pierwszą wygraną Janusza Szymczyka po powrocie na ławkę trenerską Ruchu. - Dzisiejszy mecz oglądało się z przyjemnością. Dziewczyny walczyły, a co najważniejsze wygrały, bo czasem się walczy, ale nie ma z tego punktów. Zaczęliśmy bardzo dobrze, potem pod koniec pierwszej połowy koszalinianki nas niemal doszły i trochę się obawialiśmy drugiej połowy. Na szczęście dziewczyny poradziły sobie z presją i odniosły w pełni zasłużone zwycięstwo. W końcówce moje zawodniczki mogły jeszcze trochę tych bramek dorzucić, a trochę odpuściły. Cieszymy się jednak, że efekt końcowy jest pozytywny i mam nadzieję, że teraz pójdziemy za ciosem. Nie można spoczywać na laurach tylko trzeba walczyć dalej – zapowiada szkoleniowiec Niebieskich.
Po meczu zawodniczki zwracały uwagę, że w odniesieniu sukcesu pomogła im niesamowita atmosfera w wypełnionej po brzegi hali. - Przy takich kibicach ciężko przegrać. Jesteśmy kibicom bardzo wdzięczne. Zupełnie inaczej się gra przy takiej publiczności. Dzisiaj spięłyśmy się i cieszymy się tym bardziej, że Energa to nie jest jakiś przeciętny przeciwnik, tylko dobry zespół, który w tym roku jest w przyzwoitej formie. Mam nadzieję, że to jest nasze odbicie od dna i teraz będzie tylko lepiej – zakończyła Sadowska.
Janusz Szymczyk: Dziewczyny walczyły i wygrały
W meczu 15. kolejki PGNiG Superligi kobiet w Chorzowie doszło do niemałej niespodzianki. Przedostatni w tabeli Ruch pokonał faworyzowaną Energę AZS Koszalin 28:25.
Źródło artykułu: