Podopieczne Lucyny Zygmunt zwyciężyły 27:22. Sądeczanki pierwszy raz objęły prowadzenie w 9. minucie i nie oddały już go do samego końca. To nie oznacza, że nie brakowało emocji na parkiecie. W 40. minucie ich przewaga była już dziesięciobramkowa, ale rywalki goniły wynik. Taka sytuacja miała miejsce kilka razy. Szczypiornistkom Piotrcovii brakowało nieco umiejętności, ale nadrabiały to ambicją. Wykorzystywały też gorsze momenty Olimpii-Beskidu. - Wyglądało to tak, jakbyśmy się bały wygrać. W naszej grze było zbyt dużo nerwów. Bardzo dobre akcje przeplatałyśmy słabszymi. Próbowałam wprowadzić trochę spokoju w nasze poczynania, bo to był ważny mecz. Taki o którym mówi się, że stawką są nie dwa, a cztery punkty - powiedziała Katarina Dubajova.
Doświadczona rozgrywająca niemal z miejsca stała się kluczową postacią Olimpii-Beskidu i w czterech ostatnich meczach była najskuteczniejszą zawodniczką swojego zespołu. W starciu z Piotrcovią rzuciła 9 bramek. 34-letnia szczypiornistka szybko zgrała się z koleżankami, co daje wymierne efekty na parkiecie. - Jestem już tu ponad miesiąc, więc to naturalna kolej rzeczy. Uważam jednak, ze wciąż jest nad czym pracować przed kolejnymi meczami - dodała.
Katarina Dubajova jest dobra nie tylko na parkiecie. Pokazała także, że nie jest jej obcy los innych. W przerwie meczu 10. kolejki PGNiG Superligi, jej koszulka poszła pod młotek. Dzięki licytacji i zbiórce do puszek, udało się zebrać prawie 880 złotych na operację serca 6-letniego Bartka Świderskiego.