Test beniaminków zdany na szóstkę - relacja z meczu MKS Kalisz - Olimp Grodków

Starce z Olimpem Grodków było trzecim kolejnym pojedynkiem MKS Kalisz, w którym zespół mierzył się z beniaminkiem. Znowu podopieczni Bruno Budrewicza nie mieli problemów z rywalami.

Szczypiorniści z najstarszego miasta podchodzili do spotkania z Olimpem osłabieni brakiem Konrada Krupy oraz Damiana Krzywdy, którego z meczu 4. kolejki wyeliminował... własny ślub. Mimo absencji kaliszanie byli zdecydowanymi faworytami i od pierwszego gwizdka sędziego kontrolowali wydarzenia na parkiecie Kalisz Areny.

Grodkowianie nie mogli odnaleźć się na parkiecie 5. drużyny poprzedniego sezonu. Ich początkowe akcje były nieskładne, a jeśli kończyły się rzutem, to lądował on wysoko ponad bramką, bądź też daleko od słupka. Problemów z wykańczaniem swoich ofensywnych poczynań nie mieli gospodarze, którzy już po sześciu minutach prowadzili 6:1, a po kwadransie 12:3.

Po trafieniu Artura Bożka w ataku znajdowali się przyjezdni. Do rzutu składał się Michał Piech, jednak został nieprzepisowo powstrzymany przez defensorów gospodarzy. Upadł na tyle nieszczęśliwie, że doznał wstrząśnienia mózgu oraz miał poważne problemy, aby samodzielnie podnieść się z parkietu. Sędziowie nie przyznali jednak kary gospodarzom, nie było nawet upomnienia.

To nie był koniec kłopotów Olimpu. W drugiej połowie bardzo dobrze radził sobie Łukasz Gradowski. Doskonale radził sobie z kaliską defensywą, jednak po jednej z ofensywnych akcji odczuł starcie z obrońcami i do końca pojedynku chłodził swoją rękę.

- 42 lata pracuję w zawodzie i tak stronniczego sędziowania jeszcze nie widziałem!- pieklił się opiekun gości. Grodkowianie bardzo często lądowali na ławce kar, z czym nie mogli się pogodzić. Na niecałe cztery minuty przed zakończeniem swoje pretensje jednemu z sędziów postanowił wyrazić Tomasz Biernat. Po tym incydencie otrzymał czerwoną kartkę.

Po mocnym otwarciu, kibice nie emocjonowali się przebiegiem spotkania. MKS miał wszystko pod kontrolą. Do przerwy prowadził różnicą 11 trafień. Po zmianie stron goście grali zdecydowanie lepiej, jednak w najlepszym momencie swojej gry zdołali zniwelować różnicę do siedmiu bramek (27:20). Ostatecznie gospodarze wygrali różnicą 10 bramek, a wynik ustalił... Mikołaj Krekora. Bramkarz skutecznie egzekwował rzut karny, który MKS otrzymał po tym, jak jego kolega z zespołu, Tymon Trojański próbował swoich sił w "rzucie Siódmiaka". W ostatniej akcji meczu swoją przydatność na pozycji kołowego próbował Tomasz Wasilewicz. Zdecydowanie lepiej radził sobie w bramce. Po stracie Trojański zdecydował się na rzut. Tylko nieprzepisowa interwencja jednego z rywali sprawiła, że nie padł gol.

Najskuteczniejszym graczem MKS po raz drugi z rzędu był Jakub Tomczak, który tym razem zapisał na swoim koncie 10 trafień. Dla gospodarzy było to trzecie zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Bruno Budrewicza ograli kolejnego beniaminka. W następnym pojedynku ekipa z najstarszego miasta zagra we Wrocławiu, natomiast Olimp o swoje kolejne punkty powalczy w starciu z Akademikami z Lublina.

MKS Kalisz - UKS Olimp Grodków 33:23 (18:7)

MKS: Trojański, Krekora 1/1 - Tomczak 10/3, Kuśmierczyk 6, Bożek 5, Gomółka 3, Nowakowski 2, Klara 2, Sieg 1, Fugiel 1, Kobusiński 1, Salamon 1, Celek.
Karne: 4/9.
Kary: 2 min.

Olimp: Wasilewicz, Fiodor - Gradowski 7/1, P. Biernat 5, Kolanko 3, M. Biernat 2, Górny 2, T. Biernat 1, Chmiel 1, Ogorzelec 1, Smoliński 1, Dziurgot, Piech, Żubrowski. 
Karne: 1/3.
Kary: 12 min. 
Czerwona kartka: Tomasz Biernat (Olimp, 57. minuta /niesportowe zachowanie/)

Źródło artykułu: