Wicemistrzowie Polski do Opola udali się bez kilku kontuzjowanych zawodników. Z powodu urazów w niedzielnym meczu z beniaminkiem nie wystąpili Adam Wiśniewski, Ivan Nikcević, Kamil Syprzak oraz Marcin Wichary. Pomimo tych osłabień płocczanie byli zdecydowanym faworytem tego pojedynku.
Spotkanie bardzo dobrze rozpoczęli Nafciarze, którzy z łatwością przedzierali się przez dziurawą obronę opolskiej Gwardii. Po indywidualnej akcji Mariusza Jurkiewicza goście prowadzili już 5:1 i o czas dla swojej drużyny poprosił Marek Jagielski. Fantastycznie w bramce Wisły po raz kolejny spisywał się Marin Sego, który wielokrotnie ratował swój zespół przed utratą bramki. Opolanie nawet w sytuacjach sam na sam mieli problemy z oszukaniem Chorwata. Kontrataki płocczan skutecznie wykańczał Valentin Ghionea. Po kolejnym trafieniu Mariusza Jurkiewicza w 10 minucie przyjezdni prowadzili już 10:2
Widząc kompletną nieporadność swojej drużyny ponownie o przerwę poprosił szkoleniowiec opolskiej drużyny. Na niewiele to się zdało, w dalszym ciągu gra Gwardii zarówno w obronie, jak i w ataku wyglądała bardzo słabo. Łatwość z jaką płocczanie dochodzili do pozycji rzutowych była wręcz nieprawdopodobna. Opolanie bardzo biernie grali w obronie, brakowało agresywnych wyjść do rywala. Chwilowa zmiana systemu obrony i indywidualne krycie dwóch zawodników nic nie wniosły. Na boisku było jeszcze więcej miejsca i płocczanie jeszcze łatwiej dochodzili do pozycji rzutowych.
W końcówce pierwszej połowy płocczanie nieco spuścili z tonu. Podobnie jak w spotkaniu z Chrobrym Głogów, po kapitalnym otwarciu zawodów Nafciarze uspokoili swoją grę, nie forsowali już tempa, pewnie kontrolując losy pojedynku. Do szatni płocki zespół zszedł prowadzać 20:9.
Drugą połowę zdecydowanie lepiej rozpoczęli zawodnicy Gwardii. Opolanie zaczęli agresywniej grać w obronie, nieco rozluźnieni płocczanie w pierwszych minutach mieli problemy ze zdobywaniem bramek. Po nieskutecznych rzutach Nafciarzy opolanie wyprowadzili skuteczne kontrataki i po celnym rzucie Pawła Prokopa miejscowi przegrywali "tylko" 12:20. Widząc słaby początek swojej drużyny o czas poprosił Manolo Cadenas. Wicemistrzowie Polski szybko uporządkowali swoją grę. Opolanie często nie radzili sobie z rywalami, przekraczając przepisy. Sędziowie nie szczędzili Gwardzistom kar i Wisła miała okazję grać w przewadze.
Najjaśniejszą postacią w opolskiej drużynie był Adam Malcher. To właśnie dobra postawa utytułowanego golkipera sprawiła, że Gwardia nie został całkowicie zmieciona z parkietu. Malcher kilka razy w sytuacjach sam na sam zatrzymał rywali. Po długiej kontuzji do gry powrócił Paweł Paczkowski, który swój pobyt na parkiecie okrasił kilkoma udanymi zagraniami. Hiszpański szkoleniowiec sprawdził zawodnika zarówno na skrzydle, jak i na rozegraniu. Swoją szansę w ataku otrzymał także Zbigniew Kwiatkowski.
W końcówce spotkania na parkiecie zameldował się także Adam Morawski, młody bramkarz płockiej drużyny. Nafciarze testowali różnie rozwiązania taktyczne, grając m.in. na dwóch obrotowych. W drugiej połowie płocczanie kontrolowali losy pojedynku. Wysoka przewaga wprowadziła w ich poczynania nieco rozluźnienia, niedokładne podania i nieprecyzyjne rzuty sprawiły, że spotkanie zakończyło się tylko dziewięciobramkowym tryumfem płocczan 34:25.
Gwardia Opole - Orlen Wisła Płock 25:34 (9:20)
Gwardia:
Malcher, Romatowski - Drej 4, Prokop 4/2, Pa. Adamczak 3, Kłoda 3, Knop 3, Pi. Adamczak 2, Lasoń 2, Płócienniczak 2, Migała 1, Szolc 1, Swat, Vukcević.
Karne: 2/3.
Kary: 14 min.
Orlen Wisła: Morawski, Sego - Ghionea 11/3, Jurkiewicz 6, Nenadić 6/2, Paczkowski 3, Kavas 2, Milas 2, Toromanović 2, Eklemović 1, Lijewski 1, Kwiatkowski.
Karne: 5/5.
Kary: 2 min.
Kary: Gwardia - 14 min. (Płócienniczak, Szolc - po 4 min., Kłoda, Knop, Prokop - po 2 min.); - Orlen Wisła - 2 min. (Kavas - 2 min.).
Sędziowie: Christ G.-Christ T. Delegat: Manyś Krzysztof.
Widzów: 1000.
Mecz bez historii. Z całym szacunkiem, ale, moim zdaniem, Gwardia to nie ta liga - zespół ambitny, ale to za Czytaj całość