Początek spotkanie rozpoczął się po myśli HSV Hamburg, a udane wejście zaliczył Adrian Pfahl, dwukrotnie z łatwością oszukał defensywę Füchse Berlin. Przyjezdni szybko jednak otrząsnęli się po niemrawej inauguracji i przejęli inicjatywę. Berlińczycy bronili bardzo wysoko - na 9 metrze, co sprawiało olbrzymie problemy w ataku pozycyjnym graczom HSV, oddającym masę rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Ponadto z gry świetnie został wyłączony ich "mózg" Domagoj Duvnjak, a między słupkami drużyny ze stolicy Niemiec kapitalnie spisywał się Silvio Heinevetter.
W 18' minucie przyjezdni prowadzili już 9:5. Wówczas szkoleniowiec HSV, Martin Schwalb desygnował do gry Petara Djordjicia i Joana Canellasa, a gra gospodarzy nieco się ożywiła. HSV do remisu doprowadziło w 22' za sprawą Hansa Lindberga, lecz takim stanem rzeczy nie nacieszyło się zbyt długo. Końcówka pierwszej odsłony należała bowiem bezdyskusyjnie do ekipy prowadzonej przez Dagura Sigurdssona, a pierwszoplanowymi postaciami byli szwedzcy skrzydłowi: Fredrik Petersen i Mattias Zachrisson.
Po zmianie stron szybko dwie rzucone bramki przez Stefana Schroedera rozbudziły nadzieje kibiców zgromadzonych w O2 World, lecz zostały one szybko ostudzone. W bramce Lisów wciążł rządził Heinevetter, a imponujący skutecznością Petersen wyprowadził Fuchse w 39. minucie na najwyższe, pięciobramkowe prowadzenie - 19:14. Hamburczycy będąc w podbramkowej sytuacji, szybko próbowali odrobić straty, czynili to jednak nieudolnie.
Mimo, że Lisy nie ustrzegły się licznych błędów, kontrolowały losy meczu, utrzymując 2-3 bramkowe prowadzenie 26:24 (55'). Parę sekund później karę dwóch minut za celowe opóźnianie gry otrzymał Duvnjak i wszystko wskazywało na to, że w fazie grupowej Ligi Mistrzów zagra ekipa Bartłomieja Jaszki (Polak nie zachwycił, miał 3 straty, 1/2). Wówczas wydarzyło się coś niesamowitego...
Do bramki HSV powrócił Johannes Bitter i zaczął bronić jak w transie! 60 sekund przed końcową syreną do remisu skutecznym rzutem z linii 7 metrów doprowadził Lindberg, a następnie bramkę na 27:26 zdobył Pfahl. Przyjezdni potrzebowali dwóch trafień do awansu. Wycofali bramkarza, lecz manewr ten nie przyniósł spodziewanych efektów.
Po niezwykle dramatycznym, stojącym na wysokim poziomie widowisku, zwycięsko z rywalizacji wyszła najlepsza drużyna Starego Kontynentu minionego sezonu. HSV trafi do grupy D wraz z Aalborgiem (Dania), Flensburgiem (Niemcy), RK Gorenje Velenje (Słowenia), Naturhouse La Rioja (Hiszpania) i lepszym z pary HK Drott Halmstad (Szwecja) - Handball Esch (Luksemburg). Lisy muszą się zadowolić grą w znacznie mniej prestiżowym Pucharze EHF.
HSV Hamburg - Füchse Berlin 27:26 (10:14)
Pierwszy mecz: 30:30. W dwumeczu: 57:56 Awans: HSV Hamburg
HSV Hamburg: Bitter, Cleverly - Pfahl 6, Lindberg 5, Jansen 3, Duvnjak 3, Schroder 2, Djordjić 2, Hens 2, Marković 1, Nilsson 1, Mahe 1, Dominiković, Canellas, Flohr.
Füchse Berlin: Heinevetter, Stochl - Petersen 8, Zachrisson 7, Nielsen 4, Igropulo 2, Horak 2, Romero, Jaszka 1, Spoljarić, Wiede, Loffler.
Kary:
HSV Hamburg - 4 min. (Schroder, Duvnjak - po 2 min.); Füchse - 2 min. (Spoljarić - 2 min.).
Sędziowie:
Bogdan Nicolae Stark - Romeo Mihai Stefan (Rumunia).
Widzów: 6 620.
1. O jednego Polaka w LM mniej.
2. O jednego z najpoważniejszych przeciwników Kielc do miejsca w F4 więcej (z Lisami Kielce by sobie poradziły)