Oba odnotowane w niedzielę rezultaty nie są na tyle przekonujące, by którejkolwiek z ekip móc już teraz w ciemno przypisać awans do Final Four. Posiadająca w swoim składzie gwiazdy skandynawskiej piłki ręcznej drużyna z Kolding, na czele z Kimem Anderssonem i Kasperem Hvidtem, mocno rozczarowała swoich fanów, remisując na własnym boisku z "czarnym koniem" tegorocznych rozgrywek Pucharu EHF. W szeregach gospodarzy wyraźnie zabrakło lidera w ataku. Najlepszymi strzelcami KIF-u byli Lukas Karlsson oraz Rasmus Jensen, którzy zapisali na swoim koncie po 4 bramki. Po stronie goście prym wiedli boczni rozgrywający - Mads Christiansen oraz Michael Nielsen, notując po 5 trafień do siatki rywala.
W sukcesie Gladiatorów duży udział miał obrotowy Bartosz Jurecki. Polak zdobył dla swojej drużyny 5 goli. Ponadto dwukrotnie na ławkę kadr wędrował Stefan Kneer. Wśród miejscowych więcej razy bramkarza rywali pokonywali tylko 7 bramek) i Robert Weber (6). Lwom z Mannheim wywalczeniu korzystnego rezultatu na pewno nie pomogła nieobecność wykluczonego już od dłuższego czasu z gry Uwe Gensheimera. Ciężar gry w ataku przyjezdnych spoczywał zatem na norweskim kołowym Bjarte Myrholu oraz Andym Schmidzie, którzy odpowiednio zapisali na swoim koncie 8 i 6 trafień.
KIF Kolding - Team Tvis Holstebro 24:24
(14:12)
SC Magdeburg - Rhein Neckar Loewen 31:28 (16:12)
puchar