Sebastian Sokołowski: Zagraliśmy tragicznie

- Zagraliśmy fatalnie w obronie i fatalnie w ataku. W naszej grze nie było widać żadnych pozytywów - szczerze przyznaje Sebastian Sokołowski.

Azoty Puławy w półfinałowym meczu rozgrywek o Puchar Polski zostały rozgromione przez Orlen Wisłę Płock.

- Ciężko coś na gorąco powiedzieć po takim spotkaniu. Najlepiej zapytać trenerów o to, co się stało - przyznaje Sokołowski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

- Zagraliśmy tragicznie. Na dzień dobry zaczęliśmy mecz od trzech czy czterech błędów w ataku, dzięki czemu rywal odskoczył, a potem z każdą minutą powiększali przewagę. Zagraliśmy fatalnie w obronie i fatalnie w ataku. W naszej grze nie było widać żadnych pozytywów, stąd taki, a nie inny wynik. Dostaliśmy szesnaście bramek w plecy. Co w takiej sytuacji można powiedzieć... - nie kryje bramkarz puławskiego klubu.

Podopieczni Marcina Kurowskiego nie mieli szczęścia, bo już na początku meczu z powodu urazu parkiet musiał opuścić wracający do gry po dłuższej przerwie Krzysztof Tylutki. - Jest on ważnym elementem zespołu i na pewno by nam pomógł, to są zawsze dodatkowe siły. Ostatecznie musieliśmy sobie jednak radzić bez niego i wygląda na to, że w kolejnych meczach będzie podobnie - mówi Sokołowski.

Pewnym usprawiedliwieniem dla Azotów może być fakt, że obecnie drużyna ma nieco inne cele, niż sukces w Pucharze Polski. - Jesteśmy w innym cyklu treningowym i przygotowujemy się specjalnie pod mecz z NMC Powenem - wyjaśnia nasz rozmówca. - Ostatnio bardzo ciężko ćwiczyliśmy i może właśnie teraz to z nas wychodzi. Mam nadzieję, że puści nas to po weekendzie i będziemy mogli się już spokojnie przygotowywać do meczu z zabrzanami - dodaje Sokołowski. A co ze spotkaniem o trzecie miejsce? - Gorzej być nie może, więc chyba będzie lepiej - kończy.

Komentarze (0)