Niedzielny pojedynek dla Śląska Wrocław to walka o podtrzymanie nadziei na zajęcie miejsca premiowanego barażami o Superligę, dla ASPR-u Zawadzkie to przede wszystkim bój o utrzymanie w I lidze. Mecz lepiej rozpoczęli gospodarze, w piątej minucie prowadząc 4:1. Przyjezdni razili nieskutecznością w ataku, sygnał do niego dał bramkarz Jakub Kruk broniąc rzut karny. Zawodnicy ASPR-u głównie za sprawą trafień Łukasza Gradowskiego, Łukasza Płonki i Daniela Skowrońskiego utrzymywali kontakt bramkowy z Wojskowymi. Mecz rozgrywany był w wolnym tempie i obfitował w liczne niewymuszone błędy z obu stron. Po reprymendach szkoleniowca Aleksandra Malinowskiego, Wojskowi kontrolowali przebieg wydarzeń, utrzymując dwu bramkową przewagę. Niskie tempo spotkania uśpiło czujność zielono-biało-czerwonych i w samej końcówce pierwszej połowy wykorzystali to zawodnicy Mirosława Saneckiego, zmniejszając straty. Do szatni oba zespoły schodziły przy stanie 17:16.
Obraz gry w drugiej połowie nie uległ zmianie. Waleczny zespół ASPR-u dotrzymywał kroku gospodarzom do 44 minuty spotkania, wtedy to gospodarze, korzystając z długiej ławki rezerwowych, rozbili rywala twardą obroną i atakiem szybkim. Przyzwoicie w tej części spotkania prezentował się również atak pozycyjny Śląska, ze skutecznymi tego dnia Bartoszem Wróblewskim i Kamilem Herudzińskim. Bezbłędnie rzuty karne egzekwował Łukasz Kłos. Trener gości w tym spotkaniu dysponował wąską ławką rezerwowych, co przełożyło się na zmęczenie w końcowej fazie meczu. - Tak mamy dosyć wąską ławkę rezerwowych, nieciekawie wygląda nasza sytuacja kadrowa - skomentował Łukasz Płonka skrzydłowy ASPR-u. W całym spotkaniu, w obydwu drużynach widoczny był brak koncentracji w obronie, co pozwoliło gościom na tak długie utrzymywanie kontaktu bramkowego. Dopiero w decydującej części gry gospodarze zagrali agresywnie w defensywie, przechwytując piłki i wyprowadzając kontrataki, które na bramki zamieniał głównie Piotr Swat. Śląsk Wrocław kontrolował mecz i całkowicie zdominował wydarzenia na boisku w ostatnim kwadransie, zasłużenie wygrywając całe spotkanie 39:29.
Wrocławianie po tym zwycięstwie nadal podtrzymują teoretyczne szanse na zajęcie drugiego miejsca w lidze. Przewaga zespołu z Wągrowca wynosi pięć punktów, do końca sezonu zostają cztery mecze, Śląsk zapowiada dalszą walkę o awans.
Po meczu powiedzili:
Łukasz Płonka skrzydłowy ASPR-u: W pierwszej połowie dawaliśmy rade. Długo i konsekwentnie graliśmy w ataku trzymając kontakt bramkowy ze Śląskiem. Czego zabrakło w drugiej połowie ciężko powiedzieć na gorąco może sił, pomysłu. Może trochę zabrakło zgrania bo zdarza się, że widzimy się tylko raz w tygodniu. Bramkarz Śląska też swoje wybronił i wyprowadzili z tego kontrataki. Mimo to nie składamy broni, w każdym meczu walczymy o dwa punkty. Atmosfera jak i cała organizacja spotkania naprawdę robią wrażenie i chce się walczyć przy takiej publice.
Łukasz Kłos skrzydłowy Śląska Wrocław: Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu, chaotyczna gra, nie do końca realizowaliśmy założenia taktyczne. Każdy mecz jest ciężki, do każdego rywala inaczej trzeba się motywować. Dalej walczymy o awans i zawsze gramy na sto procent. Druga połowa to skuteczna obrona, wyprowadzone kontrataki efektem czego jest korzystny wynik dla nas.
Śląsk Wrocław - ASPR Zawadzkie 39:29 (17:16)
Śląsk:
Swat 9, Herudziński 7, Wróblewski 6, Kłos 5, Koprowski 5, Piłat 3, Wolski 1, Krzywda 1, Celek 1, Gałat 1, Zadura, Grobelny, Philippe, Schodowski.
ASPR: Płonka 8, Skowroński 8, Gradowski 6, Włoka 3, Kozłowski 2, Ungier 2, Kaczka, Piech, Hertel, Kruk, Studziński.
Kary: Śląsk - 10 min. (Wróblewski 4 min., Piłat 2 min., Herudziński 2 min., Swat 2 min.); ASPR - 12 min. (Gradowski 4 min., Ungier 4 min., Włoka 2 min., Płonka 2 min.).
Rzuty karne: Śląsk - 4/5, ASPR - 3/5.
Sędziowie: Kopiec (Katowice), Zubek (Katowice)
Widzów: 1500