Już w ćwierćfinale spotkały się ze sobą drużyny, które spokojnie mogłaby zagrać o złoty medal. Turniejowa drabinka skojarzyła Francuzów z Chorwatami jednak już w ćwierćfinale. W ostatnich dziewięciu meczach chorwaccy szczypiorniści zdołali wygrać tylko dwa razy.
Spotkanie fatalnie rozpoczęło się dla Chorwatów. Już w pierwszej akcji czerwoną kartę za atak na twarz Xaviera Baracheta otrzymał Drago Vukovic, mocny punkt chorwackiego zespołu. To jednak nie zdeprymowało Chorwatów, którzy bardzo dobrze poczynali sobie w defensywie oraz skutecznie w ataku. Po rzucie Domagoja Duvnjaka prowadzili 4:2. Od początku spotkania świetnie w bramce prezentował się Mirko Alilović, który stopował francuskich skrzydłowych. Francuzi mieli bardzo duże problemy ze sforsowaniem defensywy rywali, atletyczni Chorwaci momentami stanowili dla nich zaporę nie do przejścia. Chorwaci mieli wiele okazji do podwyższenia prowadzenia, jednak momentami brakowało im cierpliwości w konstruowaniu akcji w ataku pozycyjnym. Zadania nie ułatwiał im Thierry Omeyer, który zaliczył kilka udanych interwencji.
Chorwaci nie najlepiej prezentowali się w ataku pozycyjnym, dużo lepiej wychodziło im kreowanie pozycji rzutowych po szybkich atakach. W tym elemencie widoczny był brak Ivano Balicia, który potrafił niekonwencjonalnym zagraniem oszukać defensywę rywali. Najgroźniejszą bronią Trójkolorowych w pierwszej połowie był Cedric Sorhaindo, do którego partnerzy często dogrywali piłkę. W 22 minucie Chorwaci mieli okazję "odjechania" rywalom na pięć bramek, jednak rzutu karnego nie wykorzystał Ivan Cupić. O tym, że niewykorzystane sytuacje się mszczą Chorwaci przekonali się bardzo szybko, William Accambray trafił do bramki Alilovicia i ich przewaga stopniała do dwóch bramek. Widząc przestój swojego zespołu o czas poprosił Slavko Goluza. To jednak nie pomogło, Chorwatom w ataku zaczęło brakować skuteczności, a kontaktową bramkę zdobył Valentin Porte, który zastąpił na skrzydle słabo spisującego się Luca Abalo. Po pierwszej połowie Chorwaci prowadzili skromnie 13:12, choć mogli znaczenie wyżej.
W pojedynku z tak rutynowanym rywalem jak Francja nie można sobie pozwalać na momenty przestoju, mogą one bowiem kosztować bardzo wiele. Drugą połowę bardzo dobrze rozpoczęli Chorwaci, którzy w łatwy sposób zdobyli dwie bramki. W zespole Trójkolorowych brakowało lidera, który były w stanie dać impuls drużynie do lepszej gry. Nikola Karabatić i Daniel Narcisse nie mieli swojego dnia. W obronie mocno pracował Zeljko Musa. Po skutecznym kontrataku w wykonaniu Zlatko Horvata jego zespół ponownie prowadził różnicą czterech bramek.
Francuzi powoli zaczęli odrabiać straty. W 45 minucie kontaktową bramkę zdobył Jerome Fernandez i ponownie o czas dla swojego zespołu poprosił Goluza. Reprymenda udzielona przez trenera poskutkowała, bowiem przewaga Chorwatów wzrosła do trzech trafień. Trójkolorowi starali się odrobić straty, jednak w decydujących monetach popełniali błędy. Faule w ataku oraz niecelne rzuty nie pozwalały na doścignięcie dobrze spisującego się chorwackiego zespołu. W końcówce spotkania nie było już emocji, Trójkolorowi przegrywając różnicą pięciu bramek chyba pogodzili się z myślą o porażce. Chorwaci nadspodziewanie łatwo ograli Francję i awansowali do półfinału mistrzostw świata, w którym zmierzą się z Danią.
Francja - Chorwacja 23:30 (12:13)
Francja:
Omeyer (10/37 - 27%), Karaboue (0/3 - 0%) - Fernandez 4, Dinart, Barachet, Narcisse 1, Honrubia 2, Karabatic 1, Accambray 1, Abalo 2, Sorhaindo 5, Guigou 4, Porte 3.
Kary: 6 min.
Karne: 5/6.
Chorwacja: Alilovic (13/35 - 37%), Ivic (0/1 - 0%) - Duvnjak 9, Kopljar 2, Vori 3, Gojun, Horvat 5, Vukovic, Sprem 2, Bicanic 3, Mandalinic 1, Cupic 3, Nincevic 2.
Kary: 6 min.
Karne: 4/5.
MVP: Domagoj Duvnjak.
Ma potrójną koronę,której architektem był bez wątpienia Cloude Onesta: ME, MŚ i IO, więc i motywacja nie ta,
nie ma się co oszukiwać.
Natomiast z wie Czytaj całość