Zadanie wykonane - relacja z meczu Polska - Korea Południowa

Reprezentacja Polski w ostatnim meczu fazy grupowej pewnie pokonała Koreę Południową, zwycięstwo nad Azjatami było jednak niższe od oczekiwanego.

Biało-czerwoni do starcia z zespołem Sangsupa Lee przystąpili osłabieni, z powodu zatrucia pokarmowego w hotelu został bowiem Michał Jurecki. I o ile w ataku brak "Dzidziusia" nie doskwierał Polakom tak, jak można było się tego spodziewać, bo z wysokiego C mecz rozpoczął Michał Kubisztal, to już w defensywie nieobecność doświadczonego rozgrywającego pożądnie dał się ekipie Michaela Bieglera we znaki. Drobni Azjaci grali szybko i sprawnie, raz po raz rzutami z drugiej linii zaskakując linię obronną biało-czerwonych, a prym wśród Koreańczyków wiódł przede wszystkim Ciyoel Yoon.

Na dziesięć minut przed końcem pierwszej części spotkania Polacy przegrywali różnicą dwóch bramek, do odrabiania strat i budowania przewagi ruszając dopiero na kilka chwil przed przerwą. Po początkowych problemach udało się uszczelnić linię defensywną, od rzutów odcięci zostali rozgrywający rywali, co w połączeniu z dobrą dyspozycją Marcina Wicharego oraz stuprocentową skutecznością Bartosza Jureckiego i Roberta Orzechowskiego zaowocowało zdobyciem przez biało-czerwonych dziewięciu goli z rzędu.

Po przerwie na parkiecie pojawili się gracze drugiej siódemki i choć do zmian doszło przede wszystkim w pierwszej linii, to z minuty na minutę coraz mocniej zaczęli gubić się rozgrywający. W grę Polaków wkradł się chaos, raz po raz gubiliśmy piłkę, a bramkarza Koreańczyków rzutem z dziewięciu metrów próbował zaskakiwać... Kamil Syprzak. W pewnym momencie Azjaci zdołali nawet zbliżyć się do Polaków na dwie bramki, na więcej stać ich już jednak nie było, choć gracze Bieglera kilkukrotnie podawali rywalom pomocną dłoń.

Polacy niżej notowanego rywala pokonali pewnie, a na duże słowa uznania zasłużyli przede wszystkim starszy z braci Jureckich oraz Bartłomiej Jaszka. Nieco więcej czasu na parkiecie spędzili rezerwowi na czele z Syprzakiem, Przemysławem Krajewskim i Michałem Bartczakiem, wszystkich założeń na sobotnie popołudnie wypełnić się jednak nie udało. Biało-czerwoni zwyciężyli różnicą ośmiu bramek, a do zwiększenia iluzorycznych szans na wygranie grupy potrzebowali różnicy o trzy trafienia wyższej.

Polska - Korea Południowa 33:25 (18:11)

Polska: Szmal (2/12 - 17%), Wichary (14/29 - 48%) - Wiśniewski 1, Krajewski 2, Bartczak 1, Orzechowski 4 (2/2), Syprzak 3, B. Jurecki 10, Grabarczyk, M. Lijewski 1, K. Lijewski 2, Jaszka 3, Kubisztal 6 (2/3), Bielecki, Szpera.

Korea Południowa: D. Lee (6/26 - 23%), C. Park (4/17 - 24%) - Yoon 9, Eom, Y. Jeong 5, D. Kim, K. Park 3, S. Kim 1, Y. Park, J. Park, Oh, E. Lee 6, C. Y. Park 1, Na, H. Jeong.

Kary: Polska - 10 min. (Grabarczyk - 6 min., Syprzak, B. Jurecki - 2 min.) oraz Korea Południowa - 8 min. (Na, J. Park, Lee, D. Kim - 2 min.)

MKrajPktZRPBramki
1 Słowenia 10 5 0 0 151:130
2 Polska 8 4 0 1 134:110
3 Serbia 6 3 0 2 150:128
4 Białoruś 4 2 0 3 135:120
5 Arabia Saudyjska 2 1 0 4 95:145
6 Korea Południowa 0 0 0 5 116:148
Źródło artykułu: