Budujemy nową historię - rozmowa ze Sławomirem Szmalem, bramkarzem reprezentacji Polski

- Każdy poprzedni turniej był w naszym wykonaniu zupełnie inny od wcześniejszego i każdy dostarczał kibicom dużej dawki emocji - mówi Sławomir Szmal. Teraz powinno być podobnie.

Czym różni się zespół Michaela Bieglera od kadry Bogdana Wenty?

- Trudno jest to porównywać. Każdy trener ma swój kierunek, swoją drogę i swoją ideę prowadzenia drużyny...

Co w takim razie najbardziej podoba ci się w pracy z obecnym selekcjonerem?

W tym co robi Biegler na pewno bardzo podoba mi się to, że mieliśmy dni bardzo zajęte pod względem czasowym. Byliśmy niezwykle zaskoczeni, gdy zobaczyliśmy plan zajęć i to, że na przykład o dziesiątej wieczorem grać będziemy w piłkę wodną. Wszystko to służyło jednak konsolidacji zespołu, aby ci młodzi zawodnicy jak najwięcej kontaktowali się z tymi starszymi. To była zarówno rywalizacja, jak i współpraca w grupach.
Jak oceniasz debiutantów, którzy dopiero do tej drużyny wchodzą?

- Na pewno widać po tych chłopakach, że w to, co robią, wkładają masę serca. Jest u nich chęć pokazania trenerowi tego, że faktycznie należy im się miejsce w tym zespole i jak najszybciej pragną oni stać się jego ważną częścią.

Czy Sławomir Szmal poprowadzi biało-czerwonych do sukcesu?
Czy Sławomir Szmal poprowadzi biało-czerwonych do sukcesu?

Za wami blisko trzy tygodnie zgrupowania, którego zwieńczeniem był Turniej Noworoczny w Czechach. Te mecze sparingowe dały wam pozytywny impuls i wlały w serca nadzieję, że może być naprawdę dobrze?

- Na pewno ten turniej pokazał nam, że praca, którą wykonaliśmy podczas zgrupowania, dała owoce i to jest w tej chwili najistotniejsze. Ciężko harowaliśmy, najpierw przygotowując się pod względem fizycznym, a później skupiając się na obronie, która funkcjonuje już naprawdę dobrze.

A atak? Widzowie w Polsce mieli okazję śledzić jedynie wasz mecz z Czechami i to nie wyglądało dobrze.

- Z tego co pamiętam, to głównym założeniem przed tym turniejem był dobry występ w dwóch pierwszych spotkaniach, a to trzecie mieliśmy po prostu wygrać. Z założeń udało nam się wywiązać. Wykonanie może nie było perfekcyjne, ale w tym meczu wszyscy dostali swoją szansę. Na takich turniejach jak mistrzostwa świata, trzeba grać całą szesnastką i trener chciał też wprowadzić na parkiet młodszych zawodników.

Nowi udźwigną presję?

- To się okaże. Każdy inaczej znosi presję takiego turnieju, jakim są mistrzostwa świata, ja jestem jednak pełen wiary w nasz zespół.

- Nasza praca dała owoce - cieszy się bramkarz reprezentacji Polski
- Nasza praca dała owoce - cieszy się bramkarz reprezentacji Polski

Kogo najbardziej powinniśmy się obawiać w fazie grupowej hiszpańskiego turnieju?

- Patrząc na ostatnie wyniki to na pewno Serbów, którzy w ubiegłym roku zostali wicemistrzami Europy i są naprawdę groźną drużyną. Nie możemy zapomnieć także o Słoweńcach grających niezwykle szybką piłkę ręczną oraz o niewygodnych Koreańczykach. Zagadką są dla mnie z kolei Białorusini. W Bundeslidze miałem okazję pracować z ich trenerem i mam dla niego wielki podziw, bo jest to niezwykle dobry taktyk, który potrafi znakomicie przygotować drużynę pod kątem przeciwnika, odpowiednio ustawiając formację obronną.

Co się wydarzy w drugiej połowie stycznia w Hiszpanii?

- Zdarzyć może się naprawdę wiele rzeczy i ciężko tutaj cokolwiek wywróżyć. Każdy poprzedni turniej był w naszym wykonaniu zupełnie inny od wcześniejszego i każdy dostarczał kibicom dużej dawki emocji. Potrafiliśmy grać znakomicie, by wrócić do domu bez sukcesu, a umieliśmy też wychodzić z grupy jako ostatni zespół uprawniony do awansu, co później kończyło się medalem. Te mistrzostwa również będą budowały nową historię naszej reprezentacji.

Co chcecie osiągnąć podczas tego turnieju?

- Chcielibyśmy zrobić niespodziankę. Zarówno sobie, jak i kibicom. By wrócić do kraju z podniesionymi głowami.

Źródło artykułu: