Pierwsze punkty dla Harcerzy! - relacja z meczu AZS Czuwaj Przemyśl - NMC POWEN Zabrze

Niemal pół roku AZS Czuwaj Przemyśl czekał na zwycięstwo we własnej hali. Po kapitalnej końcówce gospodarze pokonali drużynę NMC Powenu Zabrze 26:25 (10:12)

Wynik meczu otworzył w 2. minucie Łukasz Stodtko. Po chwili ten sam zawodnik za brutalny faul został wykluczony na dwie minuty i to Czuwaj objął inicjatywę. Najpierw wyrównał Paweł Stołowski, a potem Mateusz Kroczek wyprowadził gospodarzy na prowadzenie. Dopóki swojego odpowiedniego rytmu gry nie złapał były gwiazdor Vive Kielce - Witalij Nat, zabrzanie nie byli w stanie przebić się przez obronę przemyślan. Skutecznością nie grzeszyli również Harcerze. Co chwilę efektowne interwencje zapisywał na swoje konto doświadczony bramkarz Kazimierz Kotliński lub piłka trafiała w słupek.

Przełamanie w ekipie miejscowych przyszło na początku drugiego kwadransa gry. Dwie efektowne akcje Stołowskiego dały Czuwajowi prowadzenie 8:5. Zabrzanie nie zamierzali tego dnia odpuścić rywalom. Po serii wykluczeń gospodarzy Powen wyrównał, a wkrótce objął pierwsze prowadzenie w meczu po dobrze wykonanym rzucie karnym Aleksandra Bushkova (23. minuta). Sama końcówka również nie poszła po myśli przemyślan. Dwie minuty kary otrzymał Marcin Basiak, a szczypiorniści ze Śląska odskoczyli na dwa trafienia i na przerwę zeszli prowadząc 12:10.

Druga połowa rozpoczęła się wręcz koszmarnie dla graczy Piotra Kroczka i Bogusława Kubickiego. Kolejne dwie stracone bramki wprowadziły dużą nerwowość w ich grze. Obrona Zabrzan stanowiła przeszkodę niemal nie do przejścia. W przeciągu pierwszych 10 minut Harcerze zdobyli dwa gole, podczas gry ich rywale aż pięć.  Przyjezdni niemal w pełni kontrolowali sytuację. Wiodącą postacią na parkiecie w drużynie Bogdana Zajączkowskiego był wspominany Ukrainiec, Witalij Nat. Jego indywidualne szarże często kończyły się efektownymi bramkami lub asystami przy trafieniach kolegów.

Na 15 minut przed końcem w ekipie AZS-u na boisku pojawił się kontuzjowany Maciej Kubisztal i to właśnie jego obecność na boisku zmobilizowała kolegów do walki. Wynik nie uległ jednak zmianie. W 55. minucie Zabrzanie prowadzili 20:24 i wydawało się, że absolutnie nic nie może odebrać im zwycięstwa.

Tymczasem drużyna Czuwaju zdecydowała się na jeszcze jedną dramatyczną pogoń za rywalem. Miejscowi zdecydowali się na grę strefą 5-1. Z gry został wyłączony Nat, co dało wymierny efekt. Powen popełniał kardynalne błędy w ataku, które kapitalnie wykorzystał najlepszy strzelec ligi, Paweł Stołowski. W 57. minucie po jego szarży na tablicy widniał już remis 24:24, zaś na trybunach zapanowała euforia. Do głośnego dopingu na stojąco zachęcali sami zawodnicy.

Ostatnie dwie minuty to horror porównywalny do meczu Polska - Norwegia z Mistrzostw Świata w 2009 roku. Najpierw Marcin Basiak wyprowadził Czuwaj na prowadzenie 25:24, a po chwili Paweł Sar popisał się interwencją godną najlepszych bramkarzy świata. Zabrzanie dostali jednak szansę od losu. Kazimierz Kotliński złapał rzut Stołowskiego i po szybkiej kontrze goście wyrównali. Do końca pozostało 40 sekund. Miejscowi długo rozgrywali piłkę, która w końcu trafiła do Maćka Kubisztala. "Kubeł" rzucił obok bezradnego golkipera Powenu i hala przy ul. Mickiewicza 30 wybuchła radością po raz drugi.

W końcowych sekundach jeszcze jedną okazję mieli podopieczni Bogdana Zajączkowskiego. Nie zamienili jednak rzutu wolnego na bramkę i to Czuwaj po najdramatyczniejszej końcówce w tym sezonie PGNiG Superligi wyszarpał dwa punkty.

AZS Czuwaj Przemyśl  - NMC Powen Zabrze 26:25 (10:12)
AZS Czuwaj:

Szczepaniec, Sar, Jarosz - Stołowski 7, Sliwka 3, Oliferchuk 2, Misiewicz, Kroczek 6, Kostka, Basiak 4, Papaj, Maciej Kubisztal 3, Dariusz Kubisztal 1

NMC Powen: Banisz, Kotliński - Niedośpiał, Bushkov 5, Kowalski 1, Lasoń 1, Stodtko 4, Garbacz 2, Mokrzki 2, Adamczak, Rumniak 3, Nat 3, Kandora 3, Droźdźik, Żółtak 1

Kary: AZS Czuwaj - 10 minut, NMC Powen - 8 minut
Karne:

AZS Czuwaj - 2/4, NMC Powen - 3/3
Sędziowie:

Grzegorz Budziosz (Chęciny), Tomasz Olesiński (Kielce)

Delegat: Wojciech Michalik

Widzów: 500

Źródło artykułu: