Przed meczem nie trudno było wskazać faworyta do zwycięstwa. Chorzowianki zanotowały bowiem trzy zwycięstwa w sezonie, a ich forma była z meczu na mecz coraz lepsza. Natomiast miejscowe przed rywalizacją z Ruchem miały na koncie zaledwie jedną wygraną nad beniaminkiem z Tczewa. W sobotę jednak to piotrkowianki dyktowały warunki gry i to one mogły po końcowej syrenie wznieść ręce w geście triumfu. - Zdecydowanie był to nasz najsłabszy występ. Tak dużo błędów dawno nie popełniłyśmy. Piotrcovia niczym nas nie zaskoczyła, wiedziałyśmy, że dziewczyny będą walczyć biegać do kontry mimo to nie mogłyśmy sobie z tym poradzić. Same oddawałyśmy im piłki. Nasza obrona praktycznie nie istniała. Z taką grą nie da się wygrać żadnego meczu - oceniła postawę ekipy z Chorzowa rozgrywająca, Natalia Lanuszny.
26-letnia zawodniczka Ruchu w pojedynku z Piotrcovią okazała się najskuteczniejszą szczypiornistką "Niebieskich", trafiając do bramki rywalek dziewięciokrotnie. Sama jednak po spotkania nie kryła niezadowolenia ze swojej postawy. - Przy takiej ilości błędów nie mogę być zadowolona ze swojej gry, raczej jestem na siebie zła - oceniła swoją dyspozycję Lanuszny.
Teraz przed podopiecznymi trenera Janusza Szymczyka pojedynek ze słabo spisującym się ostatnimi czas szczypiornistkami Aussie Sambora Tczew. Zawodniczki Ruchu nie wyobrażają sobie innej możliwości jak zwycięstwo w tym pojedynku. - Plan jest prosty, musimy szybko zapomnieć o sobotniej porażce i zdobyć 2 punkty w najbliższym spotkaniu. Innego scenariusza nie bierzemy pod uwagę - zakończyła Natalia Lanuszny.