Wynik spotkania otworzył zdobywca pięciu bramek Łukasz Rogulski, jednak później do głosu doszli zawodnicy Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Cztery razy z rzędu pokonali Marcina Głębockiego i w dziesiątej minucie spotkania po bramce Wojciecha Prymlewicza prowadzili już 4:1. W tym okresie, podobnie jak przez całe spotkanie świetnie grał Adam Morawski, który niejednokrotnie potrafił wybronić swój zespół przed stratą bramki i zawsze żywiołowo reagował na swoje interwencje. - Ja nie potrafię spokojnie przeżywać udanej interwencji. Każda odbita piłka to dla mnie święto i chcę pomagać chłopakom, bo wiem że to im pomaga - powiedział Morawski.
Po słabym początku spotkania Wybrzeża, mecz się wyrównał. Ciągle jednak minimalną przewagę mieli goście, którzy po bramce Krzysztofa Misiejuka prowadzili w 26 minucie 9:7. Końcówka należała jednak do Wybrzeża Gdańsk, a wynik pierwszej połowy na 11:10 ustalił Patryk Abram. Nowością w hali był doping kibiców, którzy licznie stawili się na trybunach. - Kulisy były bardzo fajne. Szkoda, że brakowało wyniku, bo byłaby miła sobota - mówił już po meczu Daniel Waszkiewicz.
Druga połowa od początku była bardzo wyrównana i żadna z drużyn do 57 minuty nie potrafiła wyjść na prowadzenie wyższe, niż różnicą jednej bramki! Faworyzowani zawodnicy Wybrzeża z akcji na akcję się jednak coraz bardziej gubili. Co prawda na pięć minut przed końcem po bramce Dawida Nilssona prowadzili 21:20, jednak w końcówce kompletnie się pogubili i stracili pięć bramek z rzędu! Po meczu byli bardzo załamani. - Ciężko znaleźć jakiekolwiek słowa. Zawiodło chyba wszystko. W I połowie było w miarę w obronie, ale w II graliśmy beznadziejnie. Bez kontry, bez ataku pozycyjnego i bez skuteczności nie można wygrać. Tak dalej być nie może - powiedział Michał Waszkiewicz. - Graliśmy z tym zespołem dwa tygodnie temu bez presji. Wychodziło nam wszystko, graliśmy fajnie, szybko i odważnie. W meczu ligowym coś pękło. Musimy usiąść razem i pogadać. Nie mówię o skuteczności i o błędach, bo nie powinno to tak wyglądać. Sami jesteśmy załamani tym meczem. Zagraliśmy tragicznie, oby takie mecze się nie powtórzyły - dodał Marcin Markuszewski.
W zupełnie odmiennych nastrojach byli przedstawiciele SMS-u. - Chłopcy potwierdzili dobrą grę w obronie i dobrze dysponowani byli bramkarze. Cieszymy się, że gramy równiej i nie ma w niej momentów, w którym jest chaos. Gospodarze mieli inaugurację u siebie, a my się cieszymy, że wygraliśmy z tak dobrą drużyną - powiedział uradowany Dariusz Tomaszewski. - Mieliśmy dostać lanie, a stało się inaczej. Mecz był bardzo wyrównany. W końcówce gdańszczanie dostali wykluczenie i im odskoczyliśmy. Atmosfera była gorąca, bo kibice GKS-u bardzo dobrze dopingowali. Ludzi też było sporo, pierwszy raz grałem przy tak dużej publiczności - dodał Paweł Genda, który zdobył dla swojej drużyny pięć bramek.
Wybrzeże Gdańsk - SMS ZPRP Gdańsk 21:25 (11:10)
Składy:
Wybrzeże: Głębocki, Chmieliński - Rogulski 5, Nilsson 4, Waszkiewicz 4 (4 min), Rakowski 3, Abram 2, Jasowicz 1 (2 min), Sulej 1, Markuszewski 1 oraz Mogielnicki, Kondratiuk (2 min).
SMS: Morawski, Potoczny - Genda 5, Chełmiński 3, Malczewski 3, Ciosek 3 (2 min), Krupa 2, Prymlewicz 2, Gąsiorek 2, Szopa 2, Misiejuk 1 (6 min - cz.k.), Gębala 1, Bąk 1 oraz Pedryc.
Przebieg meczu:
I połowa:
1:0, 1:1, 1:2, 1:3, 1:4, 2:4, 3:4, 4:4, 4:5, 4:6, 5:6, 5:7, 6:7, 6:8, 7:8, 7:9, 8:9, 9:9, 10:9, 10:10, 11:10.
II połowa: 11:11, 12:11, 12:12, 13:12, 13:13, 13:14, 14:14, 15:14, 15:15, 15:16, 16:16, 17:16, 17:17, 18:17, 18:18, 19:18, 19:19, 20:19, 20:20, 21:20, 21:21, 21:22, 21:23, 21:24, 21:25.
Kary: Wybrzeże - 8 min, SMS - 8 min (w tym czerwona kartka dla Krzysztofa Misiejuka z gradacji kar).
Widzów: 500.