Najwięcej pracowałem nad sobą - rozmowa z Dariuszem Molskim, trenerem Pogoni Baltica Szczecin

Los sprawił, że ubiegłoroczny beniaminek będzie miał okazję poprawić rezultat z poprzedniego sezonu. W tym celu sprowadzono doświadczone zawodniczki, które mają zagwarantować utrzymanie się w lidze

Krzysztof Kempski: Pracę w Szczecinie zaczął pan właściwie zaraz po zakończeniu poprzedniego sezonu. Jak pan się czuje w tej zupełnie nowej dla pana roli - trenera żeńskiej drużyny szczypiornistek?

Dariusz Molski: To jest całkiem inna sytuacja, bo pracuje się z zupełnie innej perspektywy. Mamy zespół taki jaki mamy, taki, który będzie walczył. Cóż ja mogę powiedzieć. Czuję się cały czas jakbym wykonywał zawód trenerski. Generalnie wszystko układa się po naszej myśli. Dochodzą do nas powoli też te kontuzjowane zawodniczki i oby jak najszybciej wróciły do normalnych treningów. Jeżeli będziemy wszyscy w komplecie to będę bardzo zadowolony.

Czym się różni praca z mężczyznami od pracy z kobietami według pana?

- Kobiety są ładniejsze (śmiech).

Jak przebiega aklimatyzacja nowych zawodniczek w zespole?

- Myślę, że to naprawdę dobrze wygląda. Wiadomo, że przy budowie zespołu pojawia się jakiś "klapek", ale to naprawdę idzie w dobrym kierunku. Przed rozpoczęciem ligi koncentracja w zespole jest bardzo dobra. Wiem, że dziewczyny solidnie przepracowały okres przygotowawczy. Coś z pewnością udało się wpoić. Może nawet coś innego niż to miało miejsce do tej pory. Niewiele trzeba było zmieniać, bo nie było takiej potrzeby. Dziewczyny są przygotowane do tego żeby powalczyć.

Zespół już pod koniec sezonu prezentował się dość dobrze grając pod wodzą pana Nowakowskiego. Pan zamierza kontynuować pracę pana poprzednika?

- Ten zespół gra teraz zupełnie inaczej. Trudno powiedzieć czy lepiej czy gorzej. To tak naprawdę ocenią kibice oraz osiągane wyniki. Uważam jednak, że to jest całkowicie inny zespół jak był przedtem. Tak jak wcześniej powiedziałem, nie wszystko wymagało zmiany.

Pogoń Baltica jest po bardzo intensywnym cyklu przygotowań. Drużyna rozegrała łącznie 17 spotkań. Jak pan ocenia te przygotowania?

- Najbardziej mi szkoda było dziewczyn, które w między czasie nam wypadały z powodu kontuzji, bo drobne urazy były. To było nieuniknione, jednak to zakłócało etap przygotowań. Zwłaszcza początki były trudne. Ta praca była inna, znacznie cięższa. Na początku tych mikro urazów pojawiało się dość dużo. Teraz jednak wygląda to już obiecująco.

Nawiązując do tych kontuzji, o których pan wspomniał, są jakieś poważne wśród pana podopiecznych, przez które nie będą one mogły zagrać od samego początku tego sezonu? Czy liczy pan jednak, że dojdą do pełni formy?

- Dojdą do pełni formy. Mam taką nadzieję. Rzeczywiście są jednak takie, których urazy są długotrwałe. One wejdą do zespołu w późniejszym czasie. Myślę, że na drugą rundę będziemy mogli zagrać już w optymalnym zestawieniu.

A kogo ma pan w szczególności na myśli?

- Mam tu na myśli m.in. Volhę Piatrovą oraz Olenę Naumenko-Biały, która bardzo nieszczęśliwie w drugim tygodniu cyklu zerwała sobie Achillesa, ale jej organizm tak szybko się regeneruje i ona sama tak mocno pracuje z naszymi fizjoterapeutami, że myślę, że ona najprędzej dojdzie do pełni sprawności.

Jak pan by ocenił, nad czym musiał pan najwięcej pracować z tą ekipą w tym okresie między sezonami?

- Nad sobą (śmiech). Zdecydowanie najwięcej musiałem pracować nad samym sobą. To jest zupełnie nowe wyzwanie. To nie są mężczyźni tylko kobiety i praca jest jednak trochę inna.

Jaki cel przed rozpoczynającym się sezonem postawiono drużynie Pogoni Baltica Szczecin?

- Dużo ludzi dosyć szybko zaczęło nas stawiać na pozycjach medalowych. To jest utopia, to jest jeszcze nie ten czas. Potrzeba cierpliwości, cierpliwości i jeszcze raz cierpliwości i budowania zespołu i ciągłego wzmacniania go i uzupełniania. To jest jednak przyszłość, jeżeli będzie to tak organizacyjnie wyglądało jak wygląda obecnie to wróżę temu zespołowi w niedługim czasie awans w tabeli. Na dzień dzisiejszy nie chciałbym składać niewiadomo jakich deklaracji. Celem jest utrzymanie się, natomiast prezes stawia mi za zadanie utrzymanie się poprzez wejście do play-off’ów.

Los sprawił, że pierwszym rywalem będzie beniaminek z Tczewa.

- To będzie niesamowicie ważny mecz. To jest start. Być może będą to konkurenci, którzy będą plasowali się w tabeli tuż obok siebie. Sambor jest beniaminkiem, my można powiedzieć jesteśmy w tej lidze niejako z odzysku. To jest mecz najwyższej wagi za przysłowiowe cztery punkty. Na inaugurację trzeba być mocno skoncentrowanym by móc to wygrać.

Jak pan podchodzi do układu gier? Pierwsze dwa spotkania Pogoń zagra z dwoma beniaminkami.

- Trudno odpowiedzieć. Do każdego spotkania trzeba podejść maksymalnie skoncentrowanym. Każdy mecz jest inny. Do każdego przeciwnika będziemy podchodzić w ten sposób by go "ugryźć", nie żeby przegrać jak najmniejszą ilością bramek. A nóż zdarzy się taki dzień, że ktoś z najwyższej półki będzie w słabszej dyspozycji. My grając swoje i będąc do końca skoncentrowanym będziemy chcieli to wykorzystać.

Źródło artykułu: