Kamil Kołsut: Podstawowe pytanie: co z twoim zdrowiem?
Sławomir Szmal: Jest już coraz lepiej. Rehabilitacja zajmuje mi jakieś trzy godziny, do tego dochodzi wizyta u lekarza. Dwa, trzy dni pracuję w Bieruniu, tyle samo z naszym lekarzem klubowym.
PGNiG Superliga wznawia rozgrywki na początku lutego, za niespełna miesiąc czekają was kluczowe mecze w Lidze Mistrzów. Kiedy można się spodziewać twojego powrotu na boisko?
- Już za tydzień powinienem wznowić treningi w kierunku mojej pozycji i wydaje mi się, że pod koniec stycznia będę już zdolny do gry.
Z bólem związanym z urazem grałeś już od dłuższego czasu. Nie żałujesz, że zabiegu nie przeprowadzono wcześniej?
- Generalnie z bólem grałem przez jakieś dwa miesiące, na początku mi to jednak zbytnio nie przeszkadzało, a ponadto nie było żadnej lekarskiej diagnozy nakazującej zabieg. Dopiero po pewnym czasie uraz zaczął mi mocniej doskwierać, nie mogłem w całości wykonywać treningu, w związku z czym forma poszła w dół.
W Serbii zabraknie Marcina Lijewskiego, Artura Siódmiaka i Mariusza Jurasika. Skład kadry dla kibiców, którzy na co dzień nie interesują się piłką ręczną, może być sporym zaskoczeniem.
- W reprezentacji pojawiają się nowe twarze i pokazują, że na swoich pozycjach mogą być graczami równowartościowymi dla tych bardziej doświadczonych, to jest dobre. Kilka dni temu byłem odwiedzić chłopaków na zgrupowaniu i wszyscy bardzo chwalili Kamila Syprzaka, który - gdy Bartek miał kłopoty z palcem - wszedł do składu i zagrał trzy naprawdę udane mecze. To jest dla kadry niezwykle pozytywne.
Myślisz, że Kamil może w najbliższym czasie stać dla Bartka naprawdę wartościowym zmiennikiem?
- Ma znakomite warunki fizyczne, każdy by sobie takich życzył. Teraz wszystko zależy od niego, jakie jest jego podejście do sportu i jak zostanie poprowadzony.
Syprzak to nie jedyne nowe nazwisko. Do kadry wraca srebrny medalista z Niemiec, Zbyszek Kwiatkowski.
- Obrona ze Zbyszkiem na czele także była przez chłopaków bardzo chwalona. Dobrze ponadto prezentowała się bramka z Wicharym i Wyszomirskim, ogólnie rozegraliśmy niezły turniej. Mam nadzieję, że da to pozytywny impuls zarówno trenerowi, jak i zawodnikom.
Na co tak naprawdę stać naszą drużynę?
- Ciężko jest cokolwiek oceniać przed startem turnieju, te mistrzostwa z każdym dniem będą odsłaniały coś nowego. Drużyny europejskie generalnie prezentują bardzo wysoki i zarazem niezwykle wyrównany poziom, o zwycięstwach będą więc decydowały jedna, dwie bramki. Ten, kto wcześniej opanuje nerwy i będzie trzymał się swojej taktyki, będzie miał szansę na zwycięstwo.
Polacy nie należą do głównych faworytów mistrzowskiego turnieju, presja i parcie na wynik wydają się być mniejsza niż chociażby przed ubiegłorocznym mundialem. To może tylko pomóc.
- Uczucia na pewno będą się rodzić z każdym wygranym meczem. Stawka jest wyrównana. Jeśli jednak drużyna pokaże to, na co ją stać, to wówczas i w kadrze i wśród kibiców zacznie rodzić uczucie, że mamy szansę, że może powalczymy o ten medal. Są różne sytuacje. Grając w Chorwacji byliśmy skreślani już po pierwszej rundzie grupowej i wróciliśmy z medalem, w Austrii z kolei graliśmy bardzo dobrze i skończyliśmy na czwartym miejscu.
Ty mistrzostwa obejrzysz w domu. Sportowcy na takie sytuacje reagują różnie: dla jednych to znacznie większy stres, niż na boisku, inni siedzą przed telewizorem na luzie, z piwkiem w ręku.
-No ja to z piwkiem nie za bardzo (śmiech). Ale będę sobie w domku oglądał te mecze ze spokojem.