Możemy powalczyć o najwyższe lokaty - rozmowa z Dagurem Sigurdssonem, trenerem Füchse Berlin

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Dagur Sigurdsson ze sporym sukcesem rozpoczął pracę w niemieckiej Bundeslidze, już w drugim sezonie zdobywając brązowy medal mistrzostw Niemiec. Islandzki szkoleniowiec opowiada w specjalnej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl m.in. o ostatnim spotkaniu z Vive Targami Kielce, Bundeslidze oraz Pucharze Niemiec.

Maciej Wojs: Jak ocenia pan postawę swoich zawodników w spotkaniu z Vive Targami Kielce?

Dagur Sigurdsson: - Myślę, że zagraliśmy dobre zawody. W pierwszej połowie byliśmy zespołem lepszym, zwłaszcza na samym początku meczu. Po przerwie Kielce zaczęły grać zdecydowanie lepiej, były silniejsze i szybsze, my natomiast nie wykorzystaliśmy swoich szans. Dobre interwencje ich bramkarza także zmieniły naszą grę, zrobiliśmy się nerwowi i marnowaliśmy kolejne szanse. Ogólnie jednak mój zespół rozegrał dość dobre zawody.

Na trybunach kieleckiej hali panowała znakomita atmosfera, a kibice dość żywiołowo reagowali na boiskowe wydarzenia. Jak ocenia pan ich zachowanie?

- To zawsze znakomite uczucie, zarówno dla zawodników, jak i trenerów, grać przed taką publicznością i w takiej atmosferze. Bez wątpienia jest to doskonała wizytówka piłki ręcznej i powód, dla którego warto przychodzić na mecze. Kibice zrobili wszystko co w ich mocy, by pomóc swojemu zespołowi w odniesieniu zwycięstwa.

Gorąca atmosfera na trybunach bez wątpienia udzieliła się także zawodnikom, między którymi w drugiej połowie meczu coraz częściej iskrzyło. Uważa pan, że ta atmosfera wpłynęła także na decyzje sędziów?

- O to musiałby pan zapytać ich, ja nie powinienem się wypowiadać na temat ich pracy. Moim zadaniem było kontrolowanie mojego zespołu, tego jak grają i jakie decyzje podejmują.

Zwracam na ten temat uwagę dlatego, że w trakcie spotkania reagował pan niezwykle żywiołowo na każdą decyzję norweskiej pary.

- (śmiech) Ale trener Wenta reagował w ten sam sposób. To coś normalnego, w taki sposób zachowuje się większość trenerów.

W trakcie niedzielnego spotkania Dagur Sigurdsson niejednokrotnie kwestionował decyzje pary sędziowskiej

Przejdźmy teraz do Bundesligi. Aktualnie Füchse zajmuje trzecią lokatę w tabeli ze stratą zaledwie punktu do drugiej drużyny HSV Hamburg. Satysfakcjonuje pana ta pozycja, czy będziecie walczyć o coś więcej?

- Naszym celem na ten sezon jest miejsce w czołowej szóstce ligi. Aktualnie jesteśmy więc zadowoleni z naszej pozycji i mam nadzieję, że będziemy mogli ją utrzymać jak najdłużej. Bundesliga to bardzo wymagająca i męcząca liga. Jeśli w trakcie całego sezonu będziemy mieli wszystkich zawodników zdrowych, to wówczas postaramy się powalczyć o wyższe lokaty.

W przeciągu najbliższych dziesięciu dni czeka pana drużynę spotkanie w ramach 1/8 finału Pucharu Niemiec przeciwko THW Kiel. Macie szansę pokonać popularne Zebry i wywalczyć awans do ćwierćfinału?

- Oj, to będzie dla nas niezwykle trudne spotkanie. Uważam, że Kiel ma w obecnej chwili najmocniejszą drużynę na świecie. Grając na własnym parkiecie jesteśmy jednak w stanie pokonać każdego, ale Kiel jest jednym z najgorszych zespołów przeciwko którym można grać. Postaramy się ze wszystkich sił, ale ciężko ocenić mi nasze szanse.

Nie tak dawno mierzyliście się z Kiel w spotkaniu ligowym, które ostatecznie przegraliście zaledwie jedną bramką. W tamtym meczu fenomenalnie spisywał się Daniel Narcisse. Ma pan w planach wprowadzenie zmian w grze swojej drużyny by w jakiś sposób zatrzymać tego zawodnika?

- Już w trakcie tamtego spotkania staraliśmy się powstrzymywać go w jakiś sposób, czy to przez zmianę defensywy z 6-0 na 5-1, czy też indywidualne krycie. Prawda jest taka, że żadne z nich nie zadziałało w odpowiedni sposób. Największym problemem w grze przeciwko Kiel jest fakt, że nawet jeśli Narcisse ma słabszy dzień, to wtedy ktoś inny - Jicha, Ilić czy Andersson bierze na siebie ciężar gry.

Jak ocenia pan szanse swojego zespołu w tych ostatnich meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów? Wierzycie w awans do najlepszej szesnastki?

- Będzie to trudne zadanie, a wszystko najprawdopodobniej rozstrzygnie się w ostatniej kolejce. Zostały nam do rozegrania trzy mecze, z czego dwa zagramy u siebie, a jedno na wyjeździe. Myślę, że mamy swoją szansę, ale łatwo na pewno nie będzie.

To wyjazdowe spotkanie rozegracie w Madrycie z miejscowym Atletico, które uważane jest za jedną z najmocniejszych drużyn świata. Liczy pan na wywiezienie punktów ze stolicy Hiszpanii?

- Atletico od lat gra w Lidze Mistrzów, dodatkowo ze sporymi sukcesami. Będzie nam niezwykle ciężko ugrać tam coś, ale pokażemy się z najlepszej strony i kto wie? Może wywieziemy punkty.

Źródło artykułu: