Środowy pojedynek miał dostarczyć kielczanom kolejnych łatwych punktów. Na niespodziankę liczyło chyba niewielu sympatyków szczypiorniaka. I rzeczywiście wszystko potoczyło się według dobrze znanego już scenariusza. Zanim jednak rozpoczęły się zmagania na parkiecie, kielecka publiczność na przedmeczowej prezentacji gorąco przywitała byłego bramkarza Vive, Marka Kubiszewskiego. "Łapa" miał być receptą na powstrzymanie największych kieleckich "armat".
Mecz rozpoczął się od serii błędów zarówno z jednej jak i z drugiej strony. Wynik efektowną wkrętką otworzył Bartłomiej Tomczak. Jednak w 3. minucie wągrowczanom udało się najpierw wyrównać, a następnie za sprawą Dawida Przysieka objęć prowadzenie 2:1. Kolejne minuty należały już do gospodarzy. Kielczanie poprawili grę w ataku i szybko przejęli inicjatywę. W szeregach Vive od pierwszych minut świetnie dysponowany był Tomasz Rosiński, który najpierw asystował przy dwóch pierwszych bramkach dla kielczan, a następnie sam wpisał się na listę strzelców. W 6. minucie "Rosa" popisał się też udanym przechwytem, po którym gola na 5:2 dla Vive zdobył Thorir Olafsson. Zresztą Islandczyk również miał swój dzień, bo w kolejnych akcjach trafiał regularnie do bramki Nielby. W miarę wyrównana walka toczyła się przez pierwszy kwadrans spotkania, dopóki wągrowczanie potrafili wytrzymać grę "gol za gol". Duży w tym udział Przemysława Krajewskiego - najskuteczniejszego zawodnika w ekipie z Wielkopolski. Potem wicemistrzowie Polski stopniowo zaczęli budować coraz większą przewagę, która na pięć minut przed końcem pierwszej połowy, sięgnęła już ośmiu bramek (18:10). W międzyczasie na parkiecie hali Legionów po raz pierwszy po kontuzji pojawił się Piotr Grabarczyk. Po 30 minutach kielczanie schodzili do szatni prowadząc 19:14.
W drugiej połowie dominacja Vive była jeszcze bardziej wyraźna. Tuż po wznowieniu kilkoma znakomitymi interwencjami popisał się bramkach gospodarzy, Marcus Cleverly. Doskonale zaczęła też funkcjonować kielecka obrona i przewaga Vive szybko rosła. W 45. minucie było już 30:19 dla kielczan. Trener Bogdan Wenta mógł pozwolić sobie na zmiany w składzie, na parkiecie pojawił się m.in. Mateusz Przybylski, który po chwili dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. W końcówce spotkanie goście zupełnie się poddali, a "żółto-biało-niebieskim" zdobywanie bramek przychodziło coraz łatwiej. Ostatecznie Vive pokonało zespół trenera Dariusza Molskiego 42:27.
Vive Targi Kielce - Nielba Wągrowiec 42:27 (19:14)
Vive: Cleverly - Grabarczyk, Tomczak 4, Tkaczyk 4, Zaremba, Olafsson 6, Kuchczyński 4, Jurasik 4, Jachlewski 5, Stojković 5 (1), Przybylski 2 (1), Buntić, Zorman 2, Rosiński 6.
Kary: 4 minuty (Jurasik, Zorman)
Karne: 2/3 (Stojković obroniony przez Kubiszewskiego)
Nielba: Kubiszewski, Konczewski - Smoliński 2, Gierak 2, Witkowski, Krajewski 7, Przysiek 4 (1), Świerad, Białaszek, Płócienniczak 2, Vakhnovich, Shychkov 3, Przybylski 4, Tórz 3, Matłoka, Niewrzawa.
Kary: 2 minuty (Witkowski)
Karne: 1/1
Sędziowie: B. Leszczyński i M. Piechota (Płock)
Widzów: 2.500