Czuwaj znów zwycięski - relacja z meczu Czuwaj Przemyśl - Olimpia Piekary Śląskie

Czuwaj Przemyśl odniósł dziewiąte zwycięstwo w bieżących rozgrywkach I ligi grupy B piłki ręcznej mężczyzn. Tym razem pokonał po zaciętym boju drużynę Olimpii Piekary Śląskie 36:33.

W ostatnim spotkaniu 10. kolejki I ligi mężczyzn grupy B Czuwaj Przemyśl podejmował przy ul. Mickiewicza ekipę Olimpii Piekary Śląskie. Obie drużyny w tym roku są uznawane za jednych z faworytów do awansu do Superligi, dlatego dwa punkty były bardzo ważne dla tych drużyn. Czuwaj przy zwycięstwie utrzymałby pozycję lidera, zaś Olimpia podtrzymałaby dobrą passę meczów bez porażki na wyjazdach i zrównałaby się punktami z przemyślanami, ekipą Piotrkowianina Piotrków Trybunalski i Gwardii Opole.

Goście spotkanie rozpoczęli z większym animuszem. Czuwaj popełniał sporo błędów w ataku, co zemściło się szybkim prowadzeniem ekipy Ryszarda Jarząbka 2:0. Potem na krótko obudził się Bogdan Olichwierczuk, którego dwie bramki dały błyskawiczne wyrównanie. Kolejne minuty znów jednak należały do zawodników z Piekar Śląskich. Szczególną skutecznością popisywali się Mariusz Kempys i Damian Biernacki. Do końca pierwszej połowy utrzymywała się niewielka przewaga zespołu Olimpii. Podopieczni Ryszarda Jarząbka raz po raz pokonywali bezradnego Jarosława Guta, a gra obronna gospodarzy pozostawiała bardzo dużo do życzenia. Nieco lepiej wyglądała sytuacja w ataku, dzięki czemu Czuwaj schodził na przerwę z nieznaczną stratą dwóch bramek. Szczególnie dobrze spisali się w ostatnich minutach Maciej Kubisztal i Radosław Jankowski, którzy wykorzystując zdezorganizowanie drużyny gości rzucili w ostatnich sekundach dwie bramki. Ostateczny wynik pierwszej połowy to 21:19 dla Olimpii.

Na drugą połowę goście wyszli w osłabieniu, lecz to nie przeszkodziło im w szybkim zdobyciu trzech bramek. Olimpia prowadziła 24:19, a gdyby nie niecelne trafienie Mariusza Kempysa w sytuacji sam na sam z Jarosławem Gutem, przewaga byłaby jeszcze wyższa. Na trybunach zapanowało zwątpienie w zwycięstwo Czuwaju i podtrzymanie fantastycznej passy meczów bez przegranej. Wtedy jednak w grze Harcerzy nastąpił wreszcie długo oczekiwany przełom. Trenerzy Piotr Kroczek i Bogusław Kubicki nakazali indywidualne krycie właśnie Kempysa, dzięki czemu Olimpia nie była już tak skuteczna w ofensywie, zaś Czuwaj zanotował serią aż pięciu bramek. Do tego doszła jeszcze bardzo dobra zmiana na skrzydle najbardziej doświadczonego zawodnika przemyślan, Krzysztofa Błażkowskiego, który w kolejnym meczu z rzędu udowodnił, że świetnie radzi sobie także na skrzydle. Goście, którzy nie wykorzystali swojej szansy zaczęli się denerwować. Od 45 minuty Czuwaj utrzymywał kilkubramkowe prowadzenie, lecz sytuacja nie była jeszcze do końca opanowana. W ostatnich 10 minutach gospodarze znów zaczęli popełniać błędy w ataku, ale w bramce w fantastycznych sytuacjach bronił niezawodny Jarosław Gut. Do tego doszły trzy skutecznie wykonane rzuty karne przez Radosława Jankowskiego. Kiedy było wiadome, że Czuwaj raczej nie straci dwóch punktów w tym spotkaniu, goście zaczęli popełniać fatalne błędy w ataku. Harcerze nie wykorzystali tego, próbując zdobyć bramki po bardzo efektownych akcjach, które kończyły się najczęściej przekroczeniem linii pola bramkowego. Jednak nikt z licznej publiczności nie miał o to pretensji, gdyż ostatecznie zespół gospodarzy zwyciężył 36:33.

Przemyślanie niewątpliwie wygrali tym samym bardzo ważne spotkanie i są o krok od tytuły mistrza rundy jesiennej. Do końca roku i blisko dwumiesięcznej przerwy w rozgrywkach pozostały jeszcze dwa bardzo ciężkie spotkania - z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski i MTS-em Chrzanów. Ekipa z Piotrkowa seryjnie wygrywa spotkania ze słabszymi przeciwnikami i wciąż jest niepokonana, podobnie jak Czuwaj i Gwardia Opole. Zaś popularni cabanie z Chrzanowa, po fatalnym początku powoli odzyskują dobrą formę i efektownie wygrali na swoim boisku z Ostrovią Ostrów Wielkopolski 38:30. Drużynę Olimpii również czeka w tym roku niełatwe zadanie. Najpierw pojadą do Zawiercia, na mecz z Viretem, a w potem gościć będą w Końskich. Jeśli śląscy szczypiorniści wciąż chcą liczyć się w walce o Superligę muszą zdobyć w tych spotkaniach cztery punkty. Inaczej ich strata do czołówki może być już nie do odrobienia.

Atutem Harcerzy w ostatnich tegorocznych meczach z pewnością będzie hala przy Ul. Mickiewicza, która powinna szczelnie wypełnić się kibicami. Jednak przemyślanie mają nad czym pracować. Aż 21 bramek straconych w pierwszej połowie źle świadczy o obronie. Sporo pracy czeka Czuwaj także nad grą kombinacyjną, która momentami wyraźnie nie układała się w spotkaniu z Olimpią. Jednego możemy być jednak pewni - w ostatnich dwóch kolejkach w tym roku będzie wiele emocji.

Piotr Kroczek: Szczęście było po stronie przeciwników, graliśmy zbyt nerwowo i mało skutecznie. W szatni określiliśmy jasno zadania dla zawodników, szczególnie jeśli chodzi o system obronny, co jeszcze w pierwszej minucie pierwszej połowy jakoś do nich nie dotarło. Ale później realizowali te założenia, niwelując największe zagrożenia w drużynie Olimpii jakim jest Mariusz Kempys i Damian Biernacki, co przyniosło taki a nie inny skutek. Gratuluję wszystkim chłopakom, brawa dla kibiców.

Czuwaj Przemyśl - Olimpia Piekary Śląskie 36:33 (19:21)

Bramki dla Czuwaju: Damian Krzysztofik - 8, Radosław Jankowski - 8, Mateusz Kroczek - 4, Maurycy Kostka - 3, Paweł Stołowski - 3, Krzysztof Błażkowski - 1, Bogdan Olichwierczuk - 5, Maciej Kubisztal - 4.

Bramki dla Olimpii: Adam Ogórek - 1, Damian Biernacki - 9, Marcin Smolin - 4, Tomasz Kurzawa - 2, Marcin Chojniak - 5, Tomasz Pakuła - 1, Michał Rosół - 1, Robert Tatz - 1, Mariusz Kempys - 8.

Sędziowie: Bosak, Hardejko (Sandomierz)

Źródło artykułu: