- Naszym problemem było to, że graliśmy falami. Azoty miały szerszą ławkę i to okazało się chyba decydujące. My większość spotkania graliśmy tym samym składem. Ciężko jest prawie 60 minut biegać do obrony i ataku. Cały tydzień trenowaliśmy pod rywala z Grześkiem Garbaczem, który był elementem planu na ten mecz. Niestety jego kontuzja spowodowała, że plan się posypał. Uważam, że Azoty były na pewno w naszym zasięgu. Inna sprawa, że to bardzo mocny zespół. Wystarczy popatrzeć w tabelę - powiedział Jarosław Paluch, który rozegrał dobre spotkanie, w którym zdobył 4 bramki i tradycyjnie harował w obronie.
Aleksander Kokoszka w meczu z Azotami Puławy zdobył siedem bramek i był najlepszym strzelcem nie tylko w swoim zespole, ale w całym meczu. Po końcowej syrenie rozgrywający Siódemki Miedź nie miał jednak wesołej miny.
- Bo nie ma się z czego cieszyć. Przegraliśmy kolejny mecz, w którym wypracowujemy sobie kilku bramkową przewagę, a potem rywal nas dogania i ostatecznie pokonuje. Fajnie, że zdobyłem siedem bramek, ale nie było to jakieś rzuty z 12 metra. Wszystkie rzuciłem z czystych pozycji, które wypracowali mi koledzy - mówił Aleksander Kokoszka.
Rozgrywający Siódemki Miedź podobnie jak większość obserwatorów sobotniego spotkania, przyczyn porażki szukał w skromniejszej kadrze swojego zespołu. - Rywale często rotowali składem, a nasza sytuacja kadrowa jest taka, a nie inna. Szkoda, że nie mógł grać Grzesiek Garbacz. Tak samo przydałby się bardzo Władek Chuziejew, którego straciliśmy na cały sezon. Ale tak można sobie gadać. Po prostu musimy w tej trudnej sytuacji dawać z siebie jeszcze więcej. Nie mamy wyjścia - powiedział Kokoszka.