Krzysztof Kisiel: Zorman zrobił różnicę

Mecze o najwyższą stawkę rządzą się własnymi prawami. Nie zawsze liderzy drużyny odgrywają w nich pierwszoplanowe role. Podobnie było w przypadku Rastko Stojkovicia i Piotra Chrapkowskiego, którzy w sobotę nie błyszczeli.

W sobotę w kieleckiej hali panowała niezwykle gorąca atmosfera. Dosłownie i w przenośni. Kibice obu drużyn stworzyli wspaniałe widowisko. Wysoka temperatura w hali spowodowała jednak częste przerwy w meczu. Po upadkach zawodników parkiet wymagał kosmetyki. - To było spotkanie godne finału, chociaż trochę przez wilgotność i ciepło wycieranie parkietu trwało zbyt długo. To mogło studzić nieco widowisko, wybijało z rytmu zawodników - uważa Krzysztof Kisiel.

Gra zespołu z Płocka przez większość meczu wyglądała dobrze, jednak w końcówce spotkania w trybach dobrze funkcjonującej maszyny coś się zacięło. Drugi trener Orlen Wisły uważa, że kluczem do sukcesu Vive Targów była świetna gra Urosa Zormana. - Wszystko wyglądało dobrze do 50 minuty, wtedy jednak Uros Zorman zaczął przeprowadzać indywidualne akcje na środku rozegrania. Przełożyło się to na wywalczenie kilku rzutów karnych oraz rozrzucanie piłki do boku na przewagi - podkreśla trener.

W sobotę Nafciarzom słabo wychodziło wykonywanie rzutów z linii siedmiu metrów. Z najbliższej odległości bramkarza kielczan nie zdołali pokonać: Arkadiusz Miszka, Dmitry Kuzelev oraz Boštjan Kavaš. Z kolei w szeregach Vive Targów niemal bezbłędny był Mirza Dżomba, który na sześć prób pomylił się tylko raz. - Kielczanie skutecznie egzekwowali rzuty karne, z kolei my nie potrafiliśmy wykorzystać aż trzech rzutów karnych - zaznacza trener Nafciarzy.

W drużynie Orlen Wisły zabrakło w sobotę zawodnika, który mógłby mocnym rzutem z drugiej linii rozbić obronę Vive Targów. Piotr Chrapkowski był dobrze kryty przez rywali. - Piotrek w tym meczu nie pokazał wszystkich swoich możliwości. To młody zawodnik, rozwojowy. Ma swoje dobre i słabsze mecze, jak każdy gracz. Tak samo można się zapytać czy Rastko Stojković był dziś czołową postacią kielczan? No nie. Jest walka z obu stron na szóstym metrze - podkreśla drugi trener Orlen Wisły.

W niedzielę zespoły walczące o złoty medal rozegrają kolejne spotkanie. Czy płocczanie zdąża znaleźć w tak krótkim czasie receptę na poprawę swojej gry i pokonania mistrza Polski? - Musimy po pierwsze odpocząć, a po drugie zagrać nie 50 minut na pełnej koncentracji, a cały mecz - kończy Krzysztof Kisiel.

Źródło artykułu: