Henryk Rozmiarek (trener GSPR Gorzów Wlkp.): Cieszę się ze zwycięstwa. Ci chłopcy wykonali kawał dobrej pracy. To młodzi gracze na dorobku, którzy nie grali zbyt wiele. Zasłużyli na jakiś sukces. Dobrze, że stało się to przed świętami będą mieli co przy stole wielkanocnym wspominać. Ciągle brakuje nam ludzi. Dwóch zawodników dostało kary i już nie było kim grać. Łukasz Wasilek był praktycznie głównym ojcem tego, że odskoczyliśmy od rywala. Trafiliśmy wszystkie karne, rzuciliśmy kilka bramek w przewadze. Muszę przyznać, że jestem zadowolony. Ci piłkarze od początku wiedzą, że mogą tylko zyskać nic przy tym nie tracąc. Od momentu kontuzji Filipa przestałem wierzyć, że możemy coś zrobić. Wielkie brawa dla młodego Starzyńskiego. Pierwszy raz wystawiłem go od początku meczu. Rzucił kilka ładnych bramek, całkiem nieźle w obronie, ale umarł mi pod koniec meczu. Wielkie gratulacje dla całego zespołu.
Gienadij Kamielin (trener Nielby Wągrowiec): Ludzie, którzy w ogóle nie powinni sędziować biorą gwizdki i wychodzą na mecz. Komu to potrzebne? Ta para po raz drugi tak gwizdała nam spotkanie. Podobnie było w Olsztynie. To czego nie rzuciliśmy to nasza wina, lecz to co wyprawiały te panie to katastrofa. Gratulacje dla Gorzowa za wygrany mecz, ale tak być nie może.
Bartosz Starzyński (GSPR Gorzów Wlkp.): Szkoda, że to zwycięstwo przyszło tak późno. Cieszę się, że w końcu udało się nam wygrać. W każdym meczu walczymy o honor. Każdy z młodych zawodników chce się pokazać. Dzisiaj był dobry dzień w moim wykonaniu, jednak cała drużyna zasłużyła na gratulacje. Nie jest ciężko zmobilizować się na taki mecz. Jesteśmy w pierwszej lidze, lecz każdy wie o co gra, każdy chce się pokazać. W poprzednich meczach nie zjadła nas presja, może późno trafiliśmy z formą.
Łukasz Wasilek (GSPR Gorzów Wlkp.): Wreszcie się udało. Nie był to mecz o pietruszkę. Gdy powalczymy z Piotrkowem możemy wskoczyć na przedostatnie miejsce. Zawsze lepiej być przedostatnim niż ostatnim. Dzisiaj akurat wszystko mi wychodziło. Trzeba także pogratulować kolegom za dobrą grę w obronie. Nielba przyjechała tutaj chyba zbyt pewna siebie. My przed własną publicznością chcieliśmy pokazać się z jak najlepszej strony.
Łukasz Gierak (Nielba Wągrowiec): Myślę, że nie zlekceważyliśmy rywala. Każdy wiedział, że Gorzów to trudny teren i o co gramy. Może na początku meczu było trochę chaosu i popełniliśmy zbyt wiele indywidualnych błędów. To zaważyło nad tym, że przegraliśmy. Na pewno bramkarz Gorzowa miał swój dzień. Nam zabrakło skuteczności. Muszę powiedzieć, że kilka decyzji pary sędziowskiej było zdecydowanie nie na naszą korzyść. Było to zdecydowanie widać, nie boję się tego powiedzieć. Mecz nie ułożył się dla nas dobrze, a sędziowie nam nie pomagali, wręcz przeciwnie. Końcówka ligi różnie może się ułożyć. Jesteśmy sami sobie winni.