Przed tygodniem w starciu na parkiecie w Mielcu gospodarze pewne pokonali zespół Warmii i zrobili pierwszy krok w stronę awansu do czołowej czwórki, która walczyć będzie o medale. Drużyna Stali swój cel minimum jakim było utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej wypełniła już z nawiązką. Jednak apetyt rośnie w miarę jedzenia i beniaminek, będący rewelacją obecnego sezonu nie zamierza poprzestawać na ćwierćfinale, co udowodnił w pierwszym pojedynku. - Wojna trwa, pierwszą bitwę wygraliśmy, ale nie zwyciężyliśmy w całej wojnie, do tego jeszcze droga jest daleka - przestrzega trener Ryszard Skutnik.
Szczypiorniści Stali mają przewagę psychologiczną nad olsztynianami, bowiem na trzy rozegrane w tym sezonie ligowe spotkania z "siódemką" z Olsztyna dwa na własnym parkiecie wygrali, jeden wyjazdowy zremisowali. To zespół gospodarzy w hali Urania zagra z przysłowiowym nożem na gardle. Goście nie będą czuli żadnej presji, ponieważ w przypadku porażki mają w "zapasie" trzeci, decydujący mecz na własnym parkiecie.
Jednak jak mówi szkoleniowiec mielczan, drużyna solidnie przygotowywała się do tej potyczki i zrobi wszystko, aby pojedynek w Olsztynie rozstrzygnąć na własną korzyść. - Chcemy bardzo wygrać już w sobotę. Zawodnicy są skoncentrowani, zespół jest niezwykle zmobilizowany. Spodziewamy się tam ciężkiej walki. Bardzo ważny będzie początek meczu, nie możemy pozwolić na to, by Warmia wypracowała sobie wtedy większą przewagę - zaznacza.