Trzeba wspomnieć, iż duński zespół w czerwcu zagra dwa spotkania z reprezentacją Polski. Stawką tego dwumeczu będzie awans na tegoroczne MŚ w Brazylii. Wszystko wskazuje na to, że do pojedynku dojdzie, choć ekipa ze Skandynawii wystąpi w bardzo eksperymentalnym składzie.
Selekcjoner Jan Pytlick ostatnio przygotował listę 45 piłkarek ręcznych. Zapytano je następnie, czy są one gotowe zagrać w kadrze na zaproponowanych przez DHF warunkach finansowych. Jedna ze stacji telewizyjnych podała informację, iż trener usłyszał pozytywną odpowiedź tylko od 6 z nich.
Duński Związek Piłki Ręcznej rozważał więc rozwiązanie reprezentacji kobiet. Ostatecznie do tego nie doszło. Jednak przed Pytlickiem postawiono trudne zadanie. Ma on zbudować nowy zespół, który podejmie skuteczną walkę o mundial w meczach z Polską.
Jak wszystko na to wskazuje z występów w duńskiej drużynie zrezygnowały: Mette Melgaard, Mie Augustesen, Anne Sophie Okkels, Camilla Dalby, Gitte Aaen, Berit Kristensen (wszystkie z Randers HK), Maibritt Kviesgaard, Gitte Brøgger Led (obie z SK Aarhus), Lærke Møller, Trine Troelsen oraz Susan Thorsgaard (wszystkie FC Midtjylland).
Natomiast w barwach Danii w dalszym ciągu zamierza grać Rikke Skov (Viborg HK) i Line Jørgensen (FC Midtjylland). Do kadry miałyby powrócić byłe reprezentantki: Katrine Fruelund (Randers HK), Lene Rantala (Larvik), Henriette Mikkelsen (Viborg HK) i Karen Brødsgaard (Aalborg DH). Ponadto kilka młodych piłkarek ręcznych zgłosiła chęć występów w reprezentacji.
- Nie jestem zaskoczony, że nie rozwiązano drużyny narodowej. Byłoby to szalone. Jest to niesamowite, że angażuje się czas, aby zadzwonić do połowy kadry D zamiast siąść do stołu i negocjować. To skandal, że ktoś kontaktuje się ze szczypiornistkami i używa klubów do wywarcia presji na nie, choć wyraziliśmy chęć rozmów - stwierdził Michael Sahl Hansen ze Związku Zawodowego Piłkarzy Ręcznych.