Azoty Puławy to jedyny zespół, który ciągle reprezentuje nasz kraj na arenie europejskiej. Jednak podopieczni Bogdana Kowalczyka nie mieli szczęścia w losowaniu ćwierćfinałowego rywala. Zespół Ciomos Koper to jeden z głównych pretendentów do wygrania rozgrywek. To zdecydowanie najmocniejszy przeciwnik, z jakim "siódemce" z Puław dotychczas przyszło się zmierzyć.
W pierwszym spotkaniu puławianie nie zdołali wywalczyć korzystnego rezultatu na parkiecie słoweńskiego zespołu. Zdaniem trenera, drużyna nie zagrała złych zawodów i nie zasłużyła na tak wysoką przegraną. - Po porażce na Słowenii piłkarze byli trochę podłamani. Uważamy, że nie zagraliśmy tam źle, a nasza porażka była nieco za wysoka - mówi na łamach Dziennika Wschodniego.
Mimo iż rewanżowy pojedynek drużyna Azotów rozegra przy wsparciu własnej publiczności, 7 bramek straty nie stawia jej w komfortowej sytuacji. Jednak szkoleniowiec puławian zapewnia, iż zespół będzie jeszcze walczył o awans do półfinału rozgrywek Challenge Cup. - Nie poddajemy się i będziemy walczyć do końca. Zadanie odrobienia strat jest możliwe, ale będzie ono piekielnie trudne. Historia spotkań na arenie europejskiej pokazuje, że drużyny odrabiały nie takie straty - przekonuje.
Źródło: Dziennik Wschodni.