- Przystąpiliśmy do tego spotkania odpowiednio zmotywowani. Naszym celem było utrzymanie pierwszej pozycji w tabeli. Kluczem do zwycięstwa była dobra obrona oraz wyprowadzanie kontr. Zespół z Zielonej Góry dzielnie walczył przez cały mecz. Był to nasz ostatni występ w hali Chemika i chcieliśmy godnie pożegnać się z "Blaszak Areną", w której graliśmy przez wiele lat. Myślę, że udało nam się zrealizować plan w stu procentach - stwierdził skrzydłowy płockiego pierwszoligowca.
Niedzielne zwycięstwo było 12. w sezonie młodych Nafciarzy i to zespół z Płocka po 15. kolejkach przewodzi stawce pierwszoligowców grupy A. - Nie zakładaliśmy takiego scenariusza przed sezonem, nie myśleliśmy o tym - przyznał Adrian Piórkowski. - Większość zawodników naszej drużyny ma już za sobą występy w pierwszym zespole. Teraz zdobyte tam doświadczenie procentuje na zapleczu PGNiG SuperLigi. Oczywiście mamy słabsze i gorsze mecze, ale w każdym gramy o komplet punktów. Może po prostu mamy dłuższą ławkę i bardziej wyrównany skład niż inne zespoły.
Rezerwy naftowego klubu z wiadomych względów nie mogą awansować o klasę wyżej. Jak więc młodzi szczypiorniści znad Wisły, znajdują motywację do osiągania tak dobrych wyników? - Już przed sezonem zdawaliśmy sobie sprawę, że nasz zespół nie może awansować do PGNiG SuperLigi. Za każdym razem, gdy wychodzimy na parkiet, chcemy udowodnić kibicom i przede wszystkim sobie, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Jeśli wygramy pierwszą ligę, to udowodnimy sobie, że bylibyśmy wartościowymi zawodnikami również na parkietach PGNiG SuperLigi. Mecze w Pucharze Polski pokazały, że nie jesteśmy bez szans.