Czemu zdecydowałeś się na uprawianie piłki ręcznej?
- Będąc w pierwszej klasie liceum, przestałem trenować tenis ziemny, którym zajmowałem się około 6 lat. Wtedy postanowiłem zmienić dyscyplinę na piłkę ręczną, która wydawała mi się ciekawsza.
Jesteś wychowankiem płockiej Wisły, która słynie z sukcesów grup młodzieżowych...
- Fakt, ale ja tych sukcesów nie miałem zbyt wielu, a wynikało to z tego, że dość późno rozpocząłem regularne treningi. Jako junior załapałem się tylko na mistrzostwa Polski w Wolsztynie, kiedy to razem z kolegami ze starszego rocznika świętowaliśmy zdobycie złotych medali.
Czemu zdecydowałeś się odejść?
- Postanowiłem zmienić otoczenie i nabrać doświadczenia w innym zespole, a wtedy taką szansę dał mi ówczesny AZS AWF Gorzów, do którego dołączyłem świeżo po ukończeniu wieku juniora.
Czy możesz przybliżyć nam kluby, w których występowałeś po odejściu z Płocka?
- Jak już wspomniałem, pierwszym klubem po odejściu z Wisły był AZS AWF Gorzów grający wówczas w ekstraklasie. W tym samym sezonie przeniosłem się do Zielonej Góry, z którą wywalczyłem awans do I ligi, następnie broniłem barw Juranda Ciechanów, a obecnie ponownie jestem zawodnikiem klubu z Gorzowa.
Obecnie jesteś zawodnikiem GSPR Gorzów. Jak oceniłbyś swoją pozycję w zespole?
- Dopiero wchodzę do zespołu, gdyż jestem tu bardzo krótko. Trener daje mi jednak coraz więcej szans na udowodnienie swojej przydatności, a ja staram się zaprezentować z jak najlepszej strony.
Niedawno ze swoim obecnym klubem wróciłeś do Płocka. Jak wspominasz ten mecz?
- Fajnie było wrócić do Płocka i zagrać w nowiutkiej Orlen Arenie, która robi wspaniałe wrażenie. A jeśli chodzi o mecz, to chyba wynik mówi sam za siebie (śmiech).
Zamykacie obecnie ligową tabelę. Wierzycie nadal w utrzymanie?
- Tak, cały czas wierzymy w utrzymanie. Przed nami jest jeszcze sporo spotkań, w tym rozgrywki play-out. Dolna część tabeli jest dość spłaszczona, więc nadal istnieje realna szansa, żeby utrzymać gorzowski szczypiorniak w Superlidze.
Którego z kolegów z obecnej ekipy wyróżniłbyś w sposób szczególny?
- Wydaje mi się, że jest to niezwykle doświadczony Filip Kliszczyk. Niewątpliwie dzięki wspólnym treningom mogę się od niego bardzo wiele nauczyć.
Twoja siostra wyszła za Witalija Titova, jednego z byłych graczy Wisły. Czy podczas rodzinnych spotkań pojawia się temat handballu i Nafciarzy?
- Witalij gra teraz na Cyprze, więc okazji do rodzinnych spotkań nie jest wiele. Lecz gdy pojawia się taka okazja, nadrabiamy nasze zaległości. Oczywiście rozmawiamy o piłce ręcznej, temat płockiej Wisły raczej nie pojawia się w naszych rozmowach.
Utrzymujesz kontakt z zawodnikami z Płocka?
- Oczywiście! Grałem z kilkoma z nich w moim poprzednim klubie z Ciechanowa. Teraz jesteśmy w ciągłym kontakcie telefonicznym i spotykamy się, gdy tylko nadarza się ku temu okazja.
Śledzisz wyniki Wisły?
- Tak, jestem na bieżąco z wynikami zarówno pierwszego, jak i drugiego zespołu Wisły.
Czy któryś ze szczypiornistów występujących na ligowych parkietach robi na tobie szczególne wrażenie?
- Na naszych boiskach nie widzę zawodnika, który robiłby na mnie piorunujące wrażenie, choć niewątpliwie od wielu graczy Superligi mógłbym się naprawdę wiele nauczyć.
Jakie są twoje plany na przyszłość?
- Staram się nie wybiegać zbyt daleko w przyszłość, aczkolwiek chciałbym, aby jej nieodłącznym elementem była piłka ręczna. Teraz, grając w Gorzowie, chcę pokazać się z jak najlepszej strony w PGNiG Superlidze. Czas pokaże, czy po sezonie dostanę jakieś ciekawe propozycje. Obecnie skupiam się tylko na grze dla GSPR-u.
Czym różni się twoje życie od tego, które prowadzą rówieśnicy?
- Wydaje mi się, że niczym szczególnym, może za wyjątkiem godzin spędzanych każdego dnia na hali (śmiech). Robię to, co lubię, spełniam swoje marzenia i nawiązuję nowe znajomości, jak większość ludzi w moim wieku.