Bogdan Kowalczyk: Zespół pokazał, że potrafi walczyć

Trwa świetna przygoda Azotów Puławy z europejskimi pucharami. Polski zespół pokonał na własnym parkiecie Nord Handball, zapewniając sobie awans do najlepszej ósemki Challenge Cup.

Po sześciobramkowej wygranej na wyjeździe wydawało się, że rewanż będzie dla Azotów formalnością. Przeciwnicy ruszyli tymczasem na puławian z impetem, długo utrzymując wynik remisowy. - Walczyli ile mogli, mieli sporo szczęścia. Grali na pełnym luzie, sporo im wychodziło i stąd taki, a nie inny wynik - tłumaczy szkoleniowiec Azotów, Bogdan Kowalczyk. Spotkanie ostatecznie zakończyło się wynikiem 25:24, choć w pewnym momencie przeciwnicy prowadzili nawet różnicą trzech bramek.

- Zawodnicy mobilizowali się nawzajem przed tym meczem, ale gdzieś w podświadomości tkwiła ta przewaga sześciu goli - nie kryje Kowalczyk. - Było to widać przede wszystkim na początku, a gdy rywale zaczęli przeważać i awans był zagrożony, zespół spiął się i pokazał, że potrafi walczyć - cieszy się doświadczony szkoleniowiec. - Na pewno bardzo brakowało nam Michała Szyby, bez lewej ręki na rozegraniu gra się zdecydowanie trudniej i przez to nasze akcje nie miały takiego tempa, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.

Już w środę puławianie zagrają kluczowy dla układu górnej części tabeli mecz ze Stalą Mielec. Przed rewanżem ze Stord mówiło się, że Norwegowie to zespół prezentujący styl gry podobny do najbliższego ligowego przeciwnika Azotów. - Ich skrzydłowi pięknie biegali do kontry, szczególnie próbowali tego na początku meczu. Wiedzieliśmy o tym, nasi skrajni obrońcy mieli w związku z tym zadania do wykonania, co z pewnym sensie im się udało - tłumaczy Kowalczyk. Jeśli jego zespół znajdzie także sposób na Stal, droga do trzeciego miejsca stanie otworem.

Tymczasem w przyszłym tygodniu puławianie poznają swojego ćwierćfinałowego rywala w Challenge Cup: w grę wchodzą między innymi Stiinta Municipal Dedeman Bacau, RK Cimos Koper, A.E.K. i Radnicki Kragujevac. - Najbardziej chciałbym grać z drużyną grecką, bo na dzień dzisiejszy to dla nas najwygodniejszy przeciwnik - mówi Kowalczyk. - Co wylosujemy, będzie trzeba jednak przyjąć. Zaszliśmy już tak daleko, że słabych drużyn nie ma. Pokazali to Norwegowie, którzy też potrafią grać w piłkę ręczną - kończy szkoleniowiec Azotów.

Źródło artykułu: