Monika Stachowska: Polskie Tour de France - cz.3

W dniach 28-30.12.2010 został rozegrany w Breście Coupe de la Ligue, czyli Turniej o Puchar Ligi. Dla Arvor 29 Pays de Brest wydarzenie to było wielkim sukcesem, zarówno sportowym, jak i organizacyjnym. Mimo przegranej w finale z Metz 27:29, klub jest zadowolony z osiągniętego wyniku oraz z faktu, że jeśli zespół Metz zdobędzie Mistrzostwo Francji, to właśnie Arvor 29 będzie reprezentował kraj w europejskich pucharach.

W tym artykule dowiesz się o:

Oprócz pozytywnych wrażeń związanych z emocjami sportowymi utkwił mi w pamięci przede wszystkim wysiłek organizacyjny związany z Coupe de la Ligue. W przygotowaniu tego turnieju, oprócz pracowników klubu i instytucji odpowiedzialnych za sport w regionie, zostało zaangażowanych ok. 60 wolontariuszy. Miasto Brest niestety nie posiada hali sportowej, która zasługuje na miano "Sport Areny" (tak jak Ergo Arena na granicy Gdańska i Sopotu czy katowicki Spodek). Fakt ten nie przeszkodził jednak w zorganizowaniu meczu finałowego, który przyciągnął 4,5 tysiąca kibiców. Miejska Hala Wystawowa Expo została specjalnie do tego zaadoptowana, sprowadzono praktycznie wszystko, począwszy od trybun i nawierzchni, a kończywszy na odpowiednim zapleczu sanitarnym. Bardzo się zdziwiłam kiedy zdałam sobie sprawę, że grałam właściwie w hali, która tak naprawdę jest tylko "hangarem".

Miasto przygotowało się również odpowiednio wcześniej od strony wizualnej do tej rangi wydarzenia sportowego. Na budynkach pojawiły się plakaty ze specjalnym logiem Coupe de la Ligue. Natomiast na mecz finałowy nie poprowadził mnie jak zazwyczaj GPS, ale znaki informujące umieszczone na głównych ulicach Brestu.

Jeśli chodzi o ciekawostki, to w czasie turnieju można było spróbować wielu przysmaków kuchni bretońskiej oraz podziwiać wystawę zdjęć najlepszych zawodniczek ligi francuskiej. Jednak nie były to zwykłe portrety. Z trudem mogłam rozpoznać koleżanki z boiska, ponieważ zazwyczaj widzę je w tzw. wersji sportowej czyli koszulka, spodenki i dres. Dzięki odpowiedniej stylizacji na fotografiach zobaczyłam piękne kobiety, które mają niestandardowy zawód - są piłkarkami ręcznymi. Wart podkreślenia jest również fakt, że pomysłodawcą i realizatorem tego projektu była francuska federacja.

W czasie Coupe de la Ligue przez przypadek wpadł w moje ręce informator - przewodnik po żeńskiej lidze francuskiej. Zdziwiłam się i poczułam lekkie ukłucie zazdrości, kiedy wertując strony, natknęłam się na zasady Ligue de Feminine de Handball dotyczące m.in. marketingu, budżetu, opieki medycznej oraz personelu.

W telegraficznym skrócie przedstawiają się one następująco (warunki, które muszą zostać spełnione przez klub, który chce przystąpić do najwyższej ligi rozgrywek):

- budżet min. 700.000 euro, z wyłączeniem wyceny pracy wolontariuszy,

- budżet za dany rok nie może być nigdy ujemny,

- zatrudnienie profesjonalnego trenera na podstawie umowy o pracę w pełnym wymiarze godzin,

- posiadanie przynajmniej ośmiu profesjonalnych zawodniczek zatrudnionych w pełnym wymiarze czasu na podstawie umowy o pracę (w tym 1 bramkarka),

- na liście pierwszego zespołu mogą się znaleźć maks. 2 zawodniczki "amatorki"

- zatrudnienie min. 1 pracownika administracyjnego na podstawie umowy o pracę na min. 1/2 etatu,

- przeznaczenie 10% budżetu na działania marketingowe,

- minimalny roczny budżet przeznaczony na personel medyczny: 18 000 euro

Mimo, że jestem już "konsumentką" tych przepisów, to jednak trochę zazdroszczę, choćby w imieniu wszystkich koleżanek z polskich boisk. Jednak nie opuszcza mnie uczucie nadziei, że przecież wszystko zmierza ku lepszemu...

Źródło artykułu: