Mimo młodego wieku, Islandczyk odgrywa znaczącą rolę w grze THW Kiel. Przed jego przyjściem grę Zebr kreował Stefan Lövgren. W oczach wielu ekspertów Palmarsson został namaszczony następcą szwedzkiej legendy szczypiorniaka. - Nie jestem jego następcą! Stefan Lövgren to legenda piłki ręcznej w Kilonii. Obecnie jestem daleko od jego umiejętności, jak był najlepszym rozgrywającym na świecie. Mam jeszcze nad czym pracować i chcę być Aaronem Palmarssonem, a nie kopią Stefana Lövgrena - podkreślił.
Środek rozegrania to bardzo odpowiedzialna pozycja. Zawodnik występujący na niej kreuje poczynaniami swojego zespołu, więc koledzy z pola muszą mieć do niego spore zaufanie. - Bardzo lubię brać odpowiedzialność na swoje barki. To moja praca, aby mieć wszystko pod kontrolą - podoba mi się to - wyraził swoje zdanie Islandczyk.
Aron Palmarsson świetnie rozumie się z takimi tuzami szczypiorniaka jak Filip Jicha czy Jerome Ferandez. - Moją rolą jest robienie gry, a nie rzucanie 10-15 bramek na mecz. Od tego jest Jicha i Fernandez. Muszę się dostosować do najlepszych - dodał.
Przed sobotnim hitowym spotkaniem w ramach 7. kolejki Ligi Mistrzów z FC Barceloną Borges, środkowy rozgrywający stwierdził: - Musimy być świadomi naszych przeciwników. Barcelona będzie naprawdę trudnym przeciwnikiem. Potem mamy Celje, Chambery i Kielce - trzy mocne drużyny. Musimy walczyć, aby pozostać na szczycie.
Palmarsson przybył do Kilonii w wieku 18 lat. Został odznaczony prestiżową nagrodą "Best Rookie of the Bundesliga". Zapytany czy przyjście do tak klasowego zespołu w tak młodym wieku było dobrym posunięciem bez wahania odpowiada: - THW jest jednym z najlepszych klubów na świecie. Mamy świetny zespół i czekam z niecierpliwością na dalszy rozwój w Kilonii.
Zebry to drużyna, która co sezon walczy o sporą liczbę trofeów. Aktualni mistrzowie Niemiec i obrońcy trofeum Ligi Mistrzów nie zamierzają poprzestać na swoich obecnych dokonaniach. - Mamy zamiar wygrać wszystko co się da! Przede wszystkim chcemy ponownie znaleźć się w Kolonii i po raz kolejny wygrać Ligę Mistrzów. To niesamowite uczucie stanąć przed 20 tysiącami ludzi - zakończył swoją wypowiedź islandzki rozgrywający.