Do rozmowy doszło tuż po spotkaniu 6. kolejki pierwszej ligi mężczyzn, w której Stalprodukt BKS Bochnia przegrał na wyjeździe z KS Gwardią Opole 31:20 (14:10).
Maciej Wojs: Można powiedzieć, że "wytrzymał" pan trzy i pół roku bez bocheńskiej drużyny. Jak to jest powracać do Bochni?
Ryszard Tabor: Nie ulega żadnej wątpliwości, że bardzo sympatycznie. Mimo tego, zdaje sobie sprawę dlaczego się tutaj znalazłem, z jakimi problemami mogę się spotkać i jakie czekają mnie zadania. Uważam, że bocheńskiej drużynie brakuje ogrania, w szczególności tym młodym zawodnikom. Wszyscy są jednak bardzo chętni do pracy i trenowania. Warto zwrócić uwagę, iż wracając do Bochni zastaję tutaj kompletnie odmienioną sytuację. Odmienioną oczywiście w stosunku do tej, kiedy odchodziłem z zespołu. Inaczej wygląda obecnie zarządzanie klubu, inaczej wygląda finansowanie i przed wszystkim, są tutaj zawodnicy o dużo większych umiejętnościach. To kompletnie nieporównywalna historia i zarazem zadanie, z którym przyjdzie się nam - całemu sztabowi szkoleniowemu, zmierzyć. Jakie będą efekty naszej pracy? Trudno powiedzieć, aczkolwiek wierzę, że dobre, bo wszystkich zawodników stać na zdecydowanie lepszą grę niż dzisiaj. Wszystko jest kwestią sumiennej pracy na treningach.
Mimo wszystko, to nie był dla pana udany powrót na ławkę trenerską BKS-u. Co może pan powiedzieć o tym spotkaniu?
- To zdecydowanie nie był udany powrót na ławkę trenerską. Przede wszystkim, zabrakło u nas regularnej gry w obronie, gdyż wyłącznie poszczególne fragmenty były poprawne. Popełnialiśmy szkolne błędy, brakowało asekuracji i wyjścia do przeciwnika. Mam wrażenie, że chłopakom brakło też sił i byli słabo skoncentrowani. W piłce ręcznej nie da się robić tak, że odpoczywa się w obronie. Niestety, my tak robiliśmy i traciliśmy przez to bardzo łatwe bramki. Trzeba też powiedzieć, że zespół Gwardii znakomicie wykorzystywał wszelkie nasze błędy, grał szybko, kombinacyjnie i agresywnie w dobrym tego słowa znaczeniu. Pokazał nam jak należy zachowywać się w szybkiej kontrze i ataku pozycyjnym, a przede wszystkim w obronie. Do tego my rzucaliśmy nieskutecznie, bądź niecelnie, a bramkarze Gwardii bronili naprawdę znakomicie. Musimy jak najszybciej wyciągnąć wnioski i wziąć się do pracy, bo nie mamy już czasu.
W obecnej kadrze BKS-u jest dwóch zawodników, których trenował pan jeszcze za swojej wcześniejszej kadencji. Co może pan powiedzieć o pozostałych graczach zespołu?
- Nie ulega żadnej wątpliwości, że potencjał tych zawodników jest bardzo duży. Jeżeli mówimy przykładowo o wzroście - każdy z nich ma doskonałe warunki, jeżeli zwrócimy uwagę na siłę rzutu - większość z nich dysponuje dość mocnym rzutem. Gorzej wygląda to jednak od strony techniki gry indywidualnej - mam tutaj na myśli zwody i przygotowanie taktyczne. Pozostaje nam pracować i wpajać te podstawowe zasady postępowania na boisku. Jeśli nie nauczymy się tych podstaw, to będziemy mieli problem by realizować pewne bardziej złożone działania taktyczne. Wśród tych młodych chłopaków widać też zdecydowany brak ogrania. Dzisiaj przeciwnicy doskonale pokazali nam jak należy zachowywać się na boisku, jak szybko podejmować decyzje. U nas widać było brak pewności i zawahania, zwłaszcza w momentach gdy komuś nie udało się pokonać bramkarza. Wtedy zamiast mobilizować się zawodnik momentalnie gasł i rozglądał się w stronę ławki rezerwowych. Tak być nie może!
Pana BKS słynął z dużej liczby wychowanków klubu w kadrze. Czy znaczy to, że teraz gracze z Bochni częściej będą pojawiać się na parkiecie?
- Trudno jest odpowiedzieć mi na to pytanie, dlatego że będziemy grali zawodnikami, którzy w danym momencie będą w optymalnej formie i będą odpowiednim rozwiązaniem jeśli chodzi o działania taktyczne. Czy gracze z Bochni częściej będą pojawiać się na parkiecie? To już zależy wyłącznie od nich. Jeśli będą w odpowiedniej dyspozycji, to będę wpuszczał ich na boisko tak jak wszystkich pozostałych graczy. Każdego traktuję w ten sam sposób.
Skoro zapytałem pana o bocheńskich graczy, to nie sposób nie wspomnieć o dzisiejszym debiutancie - Macieju Imiołku. Co sądzi pan o tym chłopaku?
- Maciej całkiem przyzwoicie wprowadził się do zespołu grając dzisiaj po raz pierwszy. Zagrał bez żadnej tremy i przy tym bardzo odpowiedzialnie. Słowa pochwały należą mu się tym bardziej, gdyż zdaję sobie sprawę, iż po raz pierwszy wystąpił na pozycji skrzydłowego. W meczu Maciej zdobył dwie bramki, nie popełnił praktycznie błędów w obronie. Jego zadaniem było indywidualne krycie rozgrywającego Gwardii i wywiązał się z tego dość dobrze.
Rok temu Jan Sowa zapowiadał piąte miejsce na zakończenie sezonu, niedawno Tomasz Wieczorek wyznał, że widział BKS w pierwszej trójce. A gdzie celuje Ryszard Tabor?
- Do tej pory widziałem ten zespół trzykrotnie - prowadziłem dwa treningi i dzisiaj graliśmy mecz. Zważając na fakt, iż mamy sporo kontuzji i w zespole jest dużo zawodników, którzy do tej pory ze sobą nie grali i brakuje im zgrania, to uważam, że stać nas na środek tabeli. Czeka nas bardzo dużo pracy taktycznej. Widać na boisku, że zawodnicy nie rozumieją się jeszcze ze sobą w pewnych działaniach, dlatego też kwestia działań taktycznych będzie dominowała na moich zajęciach. Nie mamy jednak dużo czasu na naukę, bo cały czas trwają rozgrywki. Musimy nauczyć się połączyć jedno z drugim, czyli uczenie się określonych zachowań na parkiecie i realizowanie tych założeń w trakcie spotkań. Obecnie piłka ręczna opiera się przede wszystkim na bieganiu i szybkości ataku, co dzisiaj dobitnie pokazała nam Gwardia. Praca, praca i jeszcze raz praca - to pozwoli nam osiągnąć zamierzone cele. Przy obecnej sytuacji kadrowej, gdzie wielu zawodników jest kontuzjowanych mamy bardzo ograniczone pole manewru pod względem rotacji, a możliwości rozwiązań taktycznych zmniejszyły się diametralnie. Zespół cały czas jest budowany, dlatego środek tabeli będzie dla nas sukcesem.
Teraz czeka nas dwutygodniowa przerwa w rozgrywkach ligowych, a potem pana zespół zmierzy się przed własną publicznością z ChKS-em Łódź. Co zamierza pan zmieniać w grze drużyny?
- Nie będziemy dużo zmieniać, będziemy przede wszystkim pracować nad motoryką, wytrzymałością i szybkością. Te kontuzje sprawiły, że praktycznie gramy dziesięcioma zawodnikami w polu, gdzie na niektórych pozycjach nie mamy zmienników! Skupimy się też na określonych wariantach taktycznych i działaniach obronnych tak, by każdy wiedział co w danym momencie i przy danej obronie ma na boisku zrobić. Dzisiaj wielokrotnie mieliśmy takie sytuacje, że graliśmy bez jakiegokolwiek kontaktu w obronie i ataku, bez porozumiewania. Musimy nauczyć się pewnych działań grupowych.
Czego więc mogę życzyć panu w obecnym sezonie?
- Przede wszystkim tego, aby nie było już więcej kontuzji w naszym zespole. Ważne będzie też, abyśmy potrafili jak najszybciej podjąć takie działania taktyczne, które będą odpowiadały naszemu zespołowi i będą skuteczne w spotkaniach z rywalami. Musimy takie schematy przećwiczyć, a następnie nauczyć się, by były realizowane praktycznie jak nawyki.