Przed tygodniem Akademicy na własnej skórze przekonali się jak wymagająca jest w tym roku PGNiG Superliga. Żaden przeciwnik nie odda łatwo punktów. Pokazał to m.in. MMTS Kwidzyn wygrywając w Gorzowie 27:30. - Myślę, że już otrząsnęliśmy się po ostatniej porażce. Za każdym razem mówimy sobie, że każdy mecz to nowa historia, duże wyzwanie i wielka niewiadoma. Liga jest niezwykle wyrównana. Wśród tych dziesięciu zespołów każdy może wygrać z każdym. Wszystko może zależeć od dyspozycji dnia. Nam się tydzień temu nie udało. Byliśmy źli sami na sobie. Uważamy, że to my przegraliśmy ten mecz, a nie przeciwnik go wygrał. Oczywiście nie ujmując nic rywalowi. Gdybyśmy zagrali tak jak to zakładaliśmy jestem przekonany, że wygralibyśmy - powiedział trener Dariusz Molski.
W sobotę AZS AWF Gorzów Wlkp. zmierzy się z Azotami Puławy. Czwarta drużyna poprzedniego sezonu startu rozgrywek nie może zaliczyć do udanych. Podopieczni trenera Bogdana Kowalczyka przegrali dwa pierwsze spotkania. - Na każdy mecz szykujemy się specjalnie. Nie mamy łatwiejszych spotkań, wszystkie są najtrudniejsze. Do każdego przeciwnika podchodzimy z najwyższą koncentracją. Puławy od początku sezonu borykają się z problemami kadrowymi. Nie mają optymalnego składu. W pierwszym meczu wystąpili tylko w dwunastu. Ta presja na nich jest na pewno bardzo wielka. Dwa przegrane mecze na początek. W Piotrkowie zasygnalizowali wzrost formy, gdzie do gry wrócił Zinczuk. Jest to mądry chłopak o dużych umiejętnościach. Puławy to solidny rywal, który w zeszłym roku zajął czwarte miejsce. Nikt nie odszedł z drużyny, ale także nikt tam nie dołączył. Nie możemy dać się zaskoczyć - skomentował trener Molski.
Drużyna z Puław w swoich szeregach posiada króla strzelców poprzedniego sezonu. Wojciech Zydroń bo o nim mowa ma już na swoim koncie 17 trafień i zapewne w meczu z Gorzowem będzie chciał powiększyć swój dorobek bramkowy. - To bardzo dobry zawodnik, który w każdym meczu musi rzucić swoje. Myślę, że nie będziemy zwracać na niego jakiejś specjalnej uwagi. Myślę, że gorzej byłoby poświęcić uwagę jemu, a odpuścić innych. Wychodzę z założenia, że musimy zgrać normalnie. Każdy na swojej pozycji musi być skoncentrowany. Podejrzewam, że oni tak swoje rzuci. Jest doskonały w kontrze i będzie trudno go wyeliminować - ocenił gorzowski szkoleniowiec.
Czy szkoleniowiec gorzowskich szczypiornistów będzie miał do dyspozycji wszystkich swoich piłkarzy? - W sobotę na pewno nie zagra Paweł Kaniowski i Bartek Janiszewski. Krzysiek Misiaczyk ma za to założone trzy szwy na łuku brwiowym. To twardy zawodnik, na drugi dzień przystąpił do treningu. Nie chciał nic słyszeć o jakiejkolwiek taryfie ulgowej. Ta kontuzja przydarzyła mu się w prozaicznej sytuacji. Przysłowiowa złośliwość rzeczy martwych. Krzysiek chciał uratować dziecko przed upadkiem i uderzył głową w kaloryfer - dodał trener AZS-u.
Na koniec gorzowski szkoleniowiec zapewnił, że jego drużyna nie boi się żadnego rywala i w każdym meczu będzie walczyć do końca o korzystny wynik. - Jedziemy tam by wygrać, a nie po to by przejechać się pięćset kilometrów. Jeżeli w głowie będziemy mieli coś innego niż wygraną to szkoda pieniędzy na podróż, hotel czy wyżywienie. Będziemy walczyć i damy z siebie wszystko. W każdym meczu będziemy pokazywać nasz charakter - kończy Molski.