- Nie jest żadną tajemnicą, że do Puław przyjechaliśmy po zwycięstwo - tłumaczy w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający głogowskiej ekipy. - Wiedzieliśmy, że Azoty mają problemy z kontuzjami, a ich skład daleki jest od optymalnego. Liczyliśmy więc na dwa punkty, co udało się zrealizować. Odnieśliśmy dosyć pokaźne zwycięstwo, poradziliśmy sobie z trudnym puławskim parkietem. Jest się z czego cieszyć - nie ukrywa, okraszając twarz szerokim uśmiechem.
Różański szeregi Chrobrego zasilił w maju, razem z Mateuszem Płaczkiem. Był to początek wietrzenia szatni, do jakiego doszło w drużynie po zakończeniu poprzedniego sezonu. Włodarze głogowskiego klubu śmiało korzystali z masy spadkowej po Śląsku Wrocław i gdańskim AZS-ie, w sumie pozyskując latem aż ośmiu nowych zawodników. Pieczę nad drużyną Krzysztof Sadowski powierzył Jednorogowi, a zarząd za cel postawił ekipie utrzymanie w PGNiG Superlidze.
Pierwszy krok do realizacji zadania gracze z Głogowa już zrobili. - Nasza recepta była prosta - tłumaczy Różański. - Podjęliśmy duże ryzyko, postawiliśmy na szybki kontratak. W pierwsze tempo, w drugie tempo, uda się albo nie. Opłaciło się. Azoty trzeba zabiegać i zrobiliśmy to znakomicie. Zagęściliśmy ponadto środek obrony, aby uniemożliwić rywalom dochodzenie do czystych pozycji rzutowych. Ponadto odcięliśmy od podań Wojtka Zydronia. Zagraliśmy świetnie taktycznie, teraz czas na kolejne zwycięstwa.