Miłosz Marek: W sparingu z Szczypiornem Kalisz widać było klasę pana drużyny. Byliście po prostu lepsi i pewnie wygraliście.
Michał Skórski (trener Wisły II Płock): Bez przesady. W Kaliszu jest bardzo dobry zespół, a dla nas bardzo wymagający sparingpartner. Z tego co wiem, to dopiero formuje im się drużyna, a my już drugi rok gramy niemal w takim samym składzie. To na tym etapie przygotowań daje nam przewagę.
Jednak na meczu był pan bardzo spokojny. Żadnych gwałtownych pokrzykiwać i impulsywnych gestów.
- W sezonie będzie więcej okazji, żeby pokrzyczeć na chłopaków i ich grę, dlatego jeśli mogę staram się być spokojny. (śmiech)
Zagraliście z kaliszanami dwa spotkania. Czym się różniły?
- U siebie graliśmy zdecydowanie lepiej w obronie. W Kaliszu wyszliśmy prosto z autobusu i ta koncentracja uciekła. Nie mogliśmy sobie poradzić z kaliskim kołowym. W piątek graliśmy zdecydowanie lepiej w obronie i mieliśmy więcej okazji do kontrataków.
W drugim spotkaniu tego samego dnia nie było już tak wesoło i Ostrovia bezlitośnie to wykorzystała. Wyszło zmęczenie?
- Na pewno tak. Zabrakło skuteczności, ponownie nie udało się zagrać dobrze w obronie. Jednak taki mięliśmy zamysł na wizytę w Kaliszu. Wzięliśmy trochę juniorów, którzy też sobie pograli. Zagrało więcej zawodników z rocznika 92 i 93. Głównie, żeby się ciągle ogrywali.
Na jakim etapie okresu przygotowawczego znajduje się pański zespół?
- Teraz obciążenia treningowe są zdecydowanie mniejsze. Staramy się grać jak najwięcej spotkań, żeby doskonalić sam element gry. Poza grą w obronie, z meczu na mecz jest coraz lepiej.
Trudno mówić o waszych celach o najbliższy sezon. Awansować nie możecie. O co będziecie się bić?
- To jest czas dla zespołu na pokazanie przydatności do pierwszego zespołu na kolejny rok. To cel nadrzędny. W drugim zespole nigdy nie było jakiegoś nadrzędnego, postawionego z góry celu. Nie wisi nad nami topór, który spadnie jeśli czegoś nie osiągniemy. Najważniejsze jest, żeby chłopcy się pokazywali.
Do sezonu pozostało jeszcze trochę czasu. Na co położy pan nacisk na ostatnich treningach i sparingach?
- Jest kilku młodszych zawodników, którzy przyszli do nas z młodszego rocznika jak Tomek Klinger i Krystian Niezgorski, który ma teraz kontuzję i nie ma go z nami. Musimy się razem skomponować. Przynajmniej dwóch zawodników trenuje z pierwszym zespołem, dlatego nie mamy pełnego pola manewru. Dołączy do nas jeszcze Paweł Paczkowski i Michał Biegaj, którzy mają tydzień przerwy po Mistrzostwach Europy. Jesteśmy przyzwyczajeni do gry na środku obrony z Kamilem Syprzakiem, który jest naszym filarem, a trenuje z pierwszym zespołem. Będzie trzeba popracować nad zgraniem, żeby dobrze rozumieć się na boisku.
Jaka atmosfera panuje w zespole?
- Żeby nie zapeszyć, powiem jedynie, że wszystko jest w porządku. Chłopcy są z podobnego rocznika - 91 i 92. Bardzo młodzi, ale grają ze sobą od poziomu juniora młodszego.
A gdyby miał pan wskazać faworyta pierwszej ligi w waszej grupie to wybór padłby na…?
- Trudno cokolwiek powiedzieć. Co roku zespoły się zmieniają i nie wiadomo jak je oceniać. W zeszłym sezonie było tak z ekipami z Elbląga i Poznania. Miały walczyć o awans, a okazało się, że to zespoły z Ciechanowa i Kościerzyny prezentowały się dużo lepiej. W tym sezonie również będą się liczyć. Fajny zespół powstał też w Politechnice Warszawskiej. Nazbierali dość dobrych zawodników.