Niemcy grają dalej, Szwedzi pakują się do domu - relacja z meczu Niemcy - Szwecja

Reprezentacja Niemiec pokonała Szwecję 30:29 w meczu Grupy C Mistrzostw Europy, które rozgrywane są w Austrii. Dzięki temu to właśnie nasi zachodni sąsiedzi awansowali do kolejnej fazy turnieju. Szwedzi muszą natomiast pakować się do domów.

W tym artykule dowiesz się o:

Co prawda pierwsza bramka padła w meczu nie padła w jego pierwszych sekundach, a pod koniec drugiej minuty spotkania, to kolejne minuty pierwszej połowy były prawdziwym festiwalem celnych rzutów obu drużyn. Niemcy rozpoczęli od dwóch trafień Torstena Jansena z rzutów karnych. Po kolejnych celnych rzutach Olivera Roggischa i Holgera Glandorfa, zrobiło się 4:2 dla Niemców. Później oba zespoły, praktycznie zupełnie przestały grać obronie i skupiły się przede wszystkim na atakach i zdobywaniu bramek. W ofensywie w szwedzkiej drużynie brylowali przede wszystkim Dalibor Doder i Kim Andersson. Po bramce Roberta Arrheniusa zawodnicy ze Skandynawii wyszli nawet na prowadzenie! Cieszyli się oni nim jednak kilka sekund, bo później znów na prowadzenie wyszli Niemcy.

W zespole naszych zachodnich sąsiadów słabo bronił Johannes Bitter, który wyraźnie nie mógł poradzić sobie z atakami Skandynawów i w 19 minucie zmienił go Silvio Heinevetter, który został na bramce do końca spotkania. Miał on bardzo dobre wejście w grę. W późniejszych minutach pierwszej połowy, dostosował się jednak do formy pozostałych bramkarzy, grających w tej części gry. Po bramce Jansena w 22 minucie, Niemcy wyszli na trzybramkowe prowadzenie. Mimo dobrej skuteczności podopiecznych Oli Lindgrena, cały czas w jego zespole mocno szwankowała obrona. Efektem tego była strata aż 21 bramek w pierwszej połowie, w czym nie pomogło nawet wejście na ostatnie minuty kolejnych bramkarzy reprezentacji Szwecji i Niemcy wygrali tą część gry różnicą trzech bramek. Łącznie w 30 minutach wpadło ich aż 39!

Zawodnicy obu drużyn musieli dostać sporą porcję uwag od swoich trenerów za grę w obronie i... Błyskawicznie przestali grać w ataku po zmianie stron. Na początku przewagę wypracowali sobie Niemcy, którzy w 33 minucie prowadzili 23:19. Później nastąpił prawdziwy show ze strony bramkarza Szwecji - Mattiasa Anderssona, który bronił rzuty z różnych pozycji podopiecznych Heinera Branda. Kilka razy udało się Szwedom pokonać dobrze broniącego Heinevettera i w 43 minucie spotkania było 23:22. Oznacza to, że przez pierwszych 13 minu drugiej połowy, skuteczni w pierwszej części gry Niemcy, pokonali bramkarz Szwedów... dwukrotnie.

Kolejne minuty, to ciągłe jedno-dwu bramkowe prowadzenie Niemców. W 52 minucie wyrzucony za trzecie przewinienie został Olivier Roggisch. Minutę później po bramce Lukasa Karlssona był remis i gra zaczęła się od nowa! W tej trudnej psychicznie dla zawodników sytuacji ważną bramkę zdobył Glandorf. Do końca meczu utrzymywała się minimalna przewaga Niemców, którzy ostatecznie wygrali 30:29. Wynik jest o tyle dziwny, że po wyniku 21:18 w pierwszej połowie, wynik drugiej brzmiał ostatecznie 9:11 dla szczypiornistów z północy. To jednak wystarczyło Niemcom, którzy dostali jeszcze jedną szansę na grę o wyższe cele i rehabilitację po meczach z Polską i Słowenią.

Niemcy - Szwecja 30:29 (21:18)

Niemcy: Bitter, Heinevetter - Glandorf 8, Jansen 7, Kraus 6, Kaufmann 3, Haas 2 (2 min), Theuerkauf 2, Roggisch 1 (6 min - czerwona kartka), Muller 1, Sprenger, Spath, Christophersen, Gensheimer.

Szwecja: M.Andersson, Sjostrand, Beutler - K.Andersson 7 (2 min), Ekberg 6, Arrhenius 6, Doder 5, L.Karlsson 2, Carlen 1, Kallman 1, Gustafsson, T.Karlsson, Larsson (2 min).

Kary: Niemcy - 8 min, Szwecja - 4 min.

Sędziowie: Nenad Nikolic, Dusan Stojkovic (Serbia).

Źródło artykułu: