Mateusz Frąszczak: Sylwester przy kominku i herbacie z miodem

Mateusz Frąszczak od ponad miesiąca leczy kontuzjowany bark. W pojedynku jedenastej kolejki ekstraklasy pomiędzy Śląskiem Wrocław a Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski po jednej z akcji ofensywnych doznał urazu, który wyklucza go z gry co najmniej do końca lutego. Jak sam zawodnik przyznaje, kontuzja nieco ogranicza mu sylwestrowe plany.

- Święta spędzam tradycyjnie, z rodzina. Akurat moi bliscy mieszkają za granica, dlatego wylatuję do nich na cały świąteczny tydzień. Mam nadzieje, że miło spędzimy czas. To dla mnie czas odpoczynku i czas dla rodziny - przyznaje szczypiornista Śląska. - Dwunastu potraw może nie być, ale będą te najważniejsze. Najistotniejsze, czyli karpie, wziąłem z Polski, mam tylko nadzieje ze mi się nie popsują w drodze (śmiech). Ale na wigilijnym stole znajdą się wszystkie te potrawy, które zwykle są na świętach, czyli barszcz z uszkami, kapusta z grochem. A moja ulubiona potrawa? Karp w śmietanie - bez wahania odpowiada.

Kontuzjowany bark będzie nieco przeszkadzał zawodnikowi w obchodzeniu przejścia ze starego w nowy rok. - Na sylwestra będę już w Polsce, ale nie wiem czy gdziekolwiek będę wychodził. Nie chcę narażać barku na żadne urazy. Wiadomo jak to jest, chwila moment, ktoś mnie popchnie, a różnie to bywa np. przy składaniu życzeń i cała rehabilitacja od nowa. Myślę, że może już nie w rodzinnym gronie, ale ze znajomymi i przy kominku i herbacie z miodem spędzimy sylwestra - opowiada Frąszczak.

Komentarze (0)